Nadmiar uczuć okazywanych dziecku bardzo często wynika nie z prawdziwej miłości, lecz z ułomnego autorytetu. Dziecku niewiele czasu zajmie odkrycie, że rodzice dadzą mu wszystko, czego tylko będzie chciało. Taka fałszywa dobrotliwość sprawia, że dziecko staje się coraz bardziej nieposłuszne, ponieważ wie z doświadczenia, że nakazy matki nie idą w parze z jej silną wolą. Ponadto dziecko wie, że jego sprzeciw sprawi, iż zakochana w nim matka w końcu ustąpi.
Niektórzy rodzice sądzą, że dziecko nie powinno podporządkowywać się zasadom ani w szkole, ani w rodzinie. Zgodnie z tą teorią, największą zbrodnią, jaką można wyrządzić dziecku, jest zakłócanie jego spokoju, a nakazy rozwiną w nim tylko poczucie winy.
Owa doktryna, walcząca o wolność dziecka, niszczy wszelkie wartości. Niezależność mylona jest z samowolnością. Dziecko z definicji jest słabym stworzeniem i potrzebuje wychowawczego wsparcia, które uwalnia je ze słabości, będącej czymś normalnym w procesie jego rozwoju. Fałszywy koncept wolności czyni dziecko gorszym, stwarza nieustanną pokusę anarchii, a dziecko staje się niezdolne do tego, by się jej oprzeć.
Prawdziwa władza rodzicielska jest siłą moralną, którą cechuje stanowczość połączona z łagodnością. W cnocie moralnej oraz intelektualnej wyższości, rodzic uzupełnia braki dziecka, jego ignorancję, wypełniając jego potrzebę kierownictwa.
Ową wyższość moralną cechuje zdecydowanie. Wszelkie nie zdecyodowanie jest cechą osoby słabej lub niezdolnej do kierowania. Lecz zdecydowaniu towarzyszy łagodność, ponieważ rodzic dzierży prawdziwą władzę. Nie należy mylić surowości z autorytaryzmem. Autorytaryzm jest często skutkiem braku cierpliwości, lecz surowość nie wynika z nagłego afektu.
Siła moralna jest niczym woda płynąca w wąskim kanale. Mknie naprzód, ku polu, by je użyźnić, lecz musi mieć granice, które kontrolują jej energię i kierują ją ku właściwemu celowi. Różnica między bagnem a rzeka jest taka, że bagno nie ma brzegów. Rodzic, którym powodują emocje, jest bagnem bez granic i kontroli.
Gdy rodzice rezygnują z autorytetu, zaczyna go przejmować państwo. Złe dzieci stają się złymi obywatelami. Anarchizm w domu staje się anarchizmem w narodzie. W dzisiejszych czasach państwo stopniowo przejmuje, w przypadku młodocianych przestępców, ten obszar odpowiedzialności, który w istocie należy do rodziców, lecz który go poddali, nie sprawując kontroli powierzonej im przez Boga.
Honor jest czymś więcej niż posłuszeństwem. Honor zasadza się na moralnej godności rodziców. Rodzic musi czuwać nad dzieckiem w kwietniu, aby majowy mróz nie zniszczył jego pąków. Choć dziecko jest delikatną gałązką, można je naprostować.
Jeśli przykład rodziców jest przeciwieństwem moralnej cnoty, wynikną z tego katastrofalne konsekwencje. Ich autorytet zostanie zniweczony, ponieważ wszelkie prawdziwe posłuszeństwo związane jest z uczuciem, a szacunek musi być umacniany poprzez moralny wpływ. Być może zewnętrzna forma nakazu pozostanie, lecz zabraknie życia wewnętrznego, inspirowanego przez moralność.
Dla każdego dziecka rodzice są zwierciadłem doskonałości: Ojciec jest najsilniejszy; matka jest najmilsza. Te dwa wizerunki w pewien sposób mylą się dziecku z najwyższą sprawiedliwością i miłosierną dobrocią Boga, a zarazem ujawniają mu je. Dziecko pozbawione konceptu sprawiedliwości i miłości Boga może się stać nadąsane, agresywne i humorzaste. Dziecko, które wpojono ten koncept, będzie coraz bardziej kochało swoich rodziców i będzie gotowe pewnego dnia samo stać się rodzicem, świadomym tego, że ma wychowywać swoje potomstwo w nieskończonej, wiecznej prawdzie.
Arcybiskup Fulton J. Sheen