Główne kierunki naszych domowych podroży kulinarnych wyznaczają dziecięce alergie pokarmowe. Dlatego na rodzinny stół często wjeżdżają różności wykombinowane na bazie mleka sojowego lub ryżowego oraz dania z udziałem jajek przepiórczych. Wyniki badań naszych pociech nakładają bowiem embargo na mleko krowie i jego przetwory, a także na jaja i mięso kurze. Do niedawna na indeksie zakazanych smakołyków figurowały również truskawki, ale w tym roku doczekały się rehabilitacji, ponieważ – gdy nasze dzieci pożarły cały kilogram – nie dostrzegliśmy żadnych podejrzanych objawów. No i ogarnęło nas truskawkowe szaleństwo! Od tej pory najpyszniejsze śniadanie to omlet albo naleśniki z truskawkami! A kolacja? Tosty z plasterkami truskawek w polewie miodowej! Na obiad można podać właściwie cokolwiek, byleby w towarzystwie truskawek. A w kategorii deserów prawdziwą gwiazdą sezonu jest domowy sorbet truskawkowo-bananowy.
Zwycięstwo nad truskawkową alergią ośmieliło mnie tak bardzo, że któregoś dnia pozwoliłam sobie na odrobinę brawury także w kwestii uczulenia na przetwory mleczne i zaserwowałam dzieciom… truskawki ze śmietaną i cukrem. Ach, co to się działo! Moje łakomczuchy wylizały miseczki na błysk!
Po tej iście niebiańskiej uczcie Marysia objęła mnie mocno i, oblizując wąsy ze śmietany, wymruczała niczym objedzony kocur: – Ależ ty nas musisz kochać, skoro dajesz nam takie pyszności!
Wobec takiego oświadczenia nie mogłam pozostać obojętna, toteż zezwoliłam na dokładkę. A kiedy przebierałam truskawki, szykując kolejne okazałe porcje, uśmiechnęłam się z wdzięcznością do Stwórcy tych czerwonych smakołyków i pomyślałam: „Ależ Ty nas musisz kochać, Panie Boże, skoro stworzyłeś takie pyszne truskawki!” – i łakomie wepchnęłam sobie do ust najdojrzalszą czerwoną bombę. Mmmm… naprawdę pycha!
Monika Staniszewska
Tekst pochodzi z tygodnika -Idziemy