881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

                      Główne kierunki naszych domowych podroży kulinarnych wyznaczają dziecięce alergie pokarmowe. Dlatego na rodzinny stół często wjeżdżają różności wykombinowane na bazie mleka sojowego lub ryżowego oraz dania z udziałem jajek przepiórczych. Wyniki badań naszych pociech nakładają bowiem embargo na mleko krowie i jego przetwory, a także na jaja i mięso kurze. Do niedawna na indeksie zakazanych smakołyków figurowały również truskawki, ale w tym roku doczekały się rehabilitacji, ponieważ – gdy nasze dzieci pożarły cały kilogram – nie dostrzegliśmy żadnych podejrzanych objawów. No i ogarnęło nas truskawkowe szaleństwo! Od tej pory najpyszniejsze śniadanie to omlet albo naleśniki z truskawkami! A kolacja? Tosty z plasterkami truskawek w polewie miodowej! Na obiad można podać właściwie cokolwiek, byleby w towarzystwie truskawek. A w kategorii deserów prawdziwą gwiazdą sezonu jest domowy sorbet truskawkowo-bananowy.

Zwycięstwo nad truskawkową alergią ośmieliło mnie tak bardzo, że któregoś dnia pozwoliłam sobie na odrobinę brawury także w kwestii uczulenia na przetwory mleczne i zaserwowałam dzieciom… truskawki ze śmietaną i cukrem. Ach, co to się działo! Moje łakomczuchy wylizały miseczki na błysk!

Po tej iście niebiańskiej uczcie Marysia objęła mnie mocno i, oblizując wąsy ze śmietany, wymruczała niczym objedzony kocur: – Ależ ty nas musisz kochać, skoro dajesz nam takie pyszności!

Wobec takiego oświadczenia nie mogłam pozostać obojętna, toteż zezwoliłam na dokładkę. A kiedy przebierałam truskawki, szykując kolejne okazałe porcje, uśmiechnęłam się z wdzięcznością do Stwórcy tych czerwonych smakołyków i pomyślałam: „Ależ Ty nas musisz kochać, Panie Boże, skoro stworzyłeś takie pyszne truskawki!” – i łakomie wepchnęłam sobie do ust najdojrzalszą czerwoną bombę. Mmmm… naprawdę pycha!

Monika Staniszewska

Tekst pochodzi z tygodnika -Idziemy