Piotruś wszystko ma już zaliczone przed Pierwszą Komunią. Zna na pamięć wszystkie wymagane modlitwy. Jeszcze tylko musi nauczyć się modlitwy dziękczynnej i zapamiętać grzechy – żeby nie zapomnieć na spowiedzi. Wszystko gotowe na 11 maja.
Właśnie rozpoczął się sezon Pierwszych Komunii. Znów nasze ulice staną się ładniejsze od widoku białych sukienek i… alb. Bo coraz więcej parafii decyduje się na jednolite, skromne stroje komunijne. Wytrwała, długoletnia i pełna determinacji walka katechetów i proboszczów z rozpasaną komunijną modą przynosi rezultaty. Ale to jeszcze nie koniec boju – mówią katecheci. Żeby przywrócić religijny charakter uroczystości, trzeba jeszcze zmienić podejście do organizowania wystawnych przyjęć komunijnych i wręczania kosztownych prezentów.
Słowo „bój” jest jak najbardziej na miejscu, bo właśnie takiego charakteru bardzo często nabierają dyskusje z rodzicami na temat komunijnego sztafażu. – Zdarza się, że alba staje się powodem zmiany miejsca przystąpienia do Pierwszej Komunii. Dziecko, najczęściej dziewczynka, przenosi się do parafii, gdzie można „iść w sukience”. W ten sposób ukochane córeczki będą mogły, jak powiedziała mi pewna mama, „być przez tydzień małymi księżniczkami” – opowiada prosząca o anonimowość katechetka. Oczywiście nie wszyscy rodzice buntują się przeciwko albom. Coraz więcej z nich przekonuje się do tego stroju bądź to ze względu na jego bardziej odpowiadający liturgii charakter, bądź na koszty. Alba jest dużo tańsza od garnituru czy gipiurowej sukienki.
Skupienie na świeczniku
W przed- i pokomunijnych rozmowach przewija się nie tylko temat strojów i kosztów. Chodzi również o sens długotrwałych przygotowań, prób, egzaminów i spotkań z rodzicami. – Nie rozumiem, po co z tym tyle zachodu. Czy dzieciom nie wystarczy religia w szkole, a rodzicom najwyżej dwa spotkania: duchowe i organizacyjne? Czy księża liczą, że od liczby spotkań w kościele wzrośnie wiara? Czy znów forma nie przerasta treści? – pyta mama Natalki, której córka przystąpi do Pierwszej Komunii dopiero w przyszłym roku, ale już od pierwszej klasy chodził na comiesięczne spotkania przygotowawcze w parafii. – I jeszcze te próby w II klasie. Słyszała pani o ćwiczeniu przed lustrem otwierania ust i wysuwania języka? – pyta z kąśliwym uśmiechem.
Ale mama Piotrusia patrzy na to inaczej: – Mam za sobą cztery lata takich przygotowań, bo rok temu do Pierwszej Komunii przystępował starszy syn Pawełek. W ubiegłym roku brałam więc udział w aż dwóch spotkaniach w miesiącu. Nie było to jednak obciążenie, przecież co niedziela chodzę do kościoła. Dodatkowe pół godziny dwa razy w miesiącu to czas, który raczej mi służył. W mojej parafii św. Zygmunta na Bielanach spotkania były po prostu ciekawe: o samym sensie sakramentu i przygotowaniach, ale też o tym, jak rozmawiać z dziećmi, jak ich słuchać. O potrzebie szacunku dla ich potrzeb, postaw. Mimo że mam doświadczenie w wychowaniu, to zawsze odkrywałam jakieś nowe pola do refleksji i działania. Bardziej dotarło do mnie na przykład, że z dziećmi trzeba się wspólnie modlić, że przykład rodziców jest bezcenny i nic go nie zastąpi, nawet poświęcenie najlepszej pani katechetki.
Zmiana proboszcza w parafii pociągnęła zmiany w przygotowaniach pierwszokomunijnych – zauważa moja rozmówczyni. Wymagania stały się trochę ostrzejsze: za dwie nieusprawiedliwione nieobecności w ciągu roku grozi niedopuszczenie do sakramentu. Wrażenie na rodzicach zrobiła uwaga księdza, że po Pierwszej Komunii dziecko zobowiązane jest do przestrzegania przykazań, a ich przekroczenie jest grzechem, czasem ciężkim. Część odpowiedzialności za grzechy dziecka spada na rodziców, na przykład nie wywiązywanie się z obowiązku niedzielnej Mszy św. – To było mocne i zrobiło wrażenie, choć oczywiście nie wszystkim się podobało – podkreśla moja rozmówczyni. Dyskusje wzbudziła też uwaga, żeby nie posyłać dzieci do Komunii, jeśli rodzice czują, że ani ich pociechy, ani oni sami nie są do tego przygotowani czy przekonani. – Ludzie chcą być szczerzy wobec siebie, czasem zastanawiają się, czy nie posłać dziecka później do Komunii albo w ogóle go nie posyłać, bo i tak nie przekazują mu wiary w domu, ale wciąż zwycięża tradycja albo obawa, że takie „wyłamanie się” zaszkodzi dziecku w grupie rówieśników. Bo będzie postrzegane jako inne albo będzie czuło się źle, gdy przystąpi do sakramentu „nie ze swoją grupą” – tłumaczy mama.
– Może jak zniknie ta komercyjna otoczka, łatwiej będzie podjąć niewierzącym rodzicom decyzję o rezygnacji z Pierwszej Komunii, jeśli nie zamierzają wychowywać dziecka w wierze. A tym, którzy nie czują gotowości dziecka do przyjęcia sakramentu, będzie łatwiej przełożyć ten termin na później – zastanawia się moja rozmówczyni – katechetka. O nierobienie z liturgii teatru apeluje też bp Antoni Długosz z Częstochowy, nazywany „biskupem od dzieci”. – Słyszę, że komunie trwają po kilka godzin. To straszne. Jeśli ja odprawiam taką Mszę, trwa najwyżej 40 minut. I jest wszystko: Eucharystia, rozmowa z dziećmi, śpiewanie. Nie ma tylko dziękowaczek i witaczek. A często ta akademia po Mszy to kolejna godzina wspólnego męczenia księdza, dzieci i rodziców – mówił w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.
Na szczęście coraz więcej rodziców zauważa potrzebę spokoju i wyciszenia i godzi się z ograniczeniami wprowadzanymi przez duchownych. Na przykład zakaz fotografowania dzieci podczas Mszy św. komunijnej w parafii św. Zygmunta nie wzbudził protestów. Ale ksiądz proboszcz był konsekwentny, bo nie będzie również przedstawicieli zwykle wynajmowanej na taką okazję firmy. – Ta konsekwencja bardzo mi się podoba – mówi mama Piotrusia. – Oczywiście zdjęcia będzie można robić, ale podczas białego tygodnia. A w niedzielę lepiej, żeby dzieci mogły się bardziej skupić. Nie wymagajmy jednak zbyt wiele od nich. Dorosłemu trudno się skupić, gdy jest wystawiony na świecznik, a co mówić o dziecku…
W jakim wieku?
No właśnie, czego należy wymagać od 9-latka przystępującego do Pierwszej Komunii? Przede wszystkim opanowania wymienionych na początku tego tekstu modlitw i formuł. Z tego zdaje się egzamin. Czy jednak dzieci w tym wieku rozumieją znaczenie słów i pojęć używanych w Dekalogu albo Credo? Czy o dopuszczeniu do Komunii ma decydować wyrecytowana formułka? Katecheci bronią jednak nauki pacierza, bo jeśli nie pacierz, to co? A bp Długosz znów wkłada kij w mrowisko: „To nieporozumienie. Zawsze przestrzegam katechetów, by nie zmuszali dziecka do tradycyjnego pacierza. On jest za trudny dla kilkulatków. Niestety, księża każą wkuwać Ojcze nasz, czy Zdrowaś Mario. Skutek jest taki, że dziecko mówi słowa, których nie rozumie. Szybko dochodzi do wniosku, że rozmowa z Panem Bogiem to potworna nuda. Za chwilę w ogóle przestanie się modlić. Tymczasem modlitwa to rozmowa. Jak dziecko rozmawia z mamą, to też nie używa gotowych formułek, prawda? Mówi: Kocham cię, mamo, dobrze, że jesteś ze mną. To samo powinno umieć powiedzieć Bogu”. Słowa biskupa potwierdza Piotruś, który na pytanie, jak się czuje podczas przygotowań do Komunii, odparł: „dobrze, ale trochę nudno”.
A może lepszym rozwiązaniem byłoby podniesienie granicy wieku dla dzieci pierwszokomunijnych? Zrobiła to w Polsce jedynie diecezja opolska. W tym roku nie będzie tam pierwszych komunii. Będą w przyszłym – dla trzecioklasistów. Według duchownych i świeckich, którzy uczestniczyli w synodzie diecezjalnym, dziecko starsze, w trzeciej klasie szkoły podstawowej, lepiej rozumie wagę tego sakramentu. Potwierdza to mama Piotrka i Pawła: w trzeciej klasie kończy się nauczanie początkowe. Dzieci osiągają pewien etap w edukacji i rozwoju emocjonalnym. To prawdziwy skok. Dzieci zmieniają się fizycznie, ale też stają się bardziej dojrzałe życiowo. Widzę to po Pawle. Jest bardziej odpowiedzialny, samodzielnie wraca do domu i jeszcze „pilnuje” brata. W drugiej klasie to było nie do pomyślenia. Minął rok, ale to jest aż rok. Widzę wyraźną różnicę w rozwoju – mówi.
Ksiądz dr Piotr Tomasik z Biura Programowego ds. Katechezy Komisji Wychowania Katolickiego Episkopatu Polski wyjaśnia, że wiek dopuszczenia dzieci do Pierwszej Komunii Świętej określają poszczególni biskupi diecezjalni, dlatego możliwa jest wczesna Komunia Święta, ale też przyjmowanie sakramentu przez starsze dzieci. – Tradycja pokazuje, że 9 lat jako wiek przystąpienia do Pierwszej Komunii to dobre rozwiązanie, ale generalnie lepiej podnosić wiek niż go obniżać. Najważniejsze jest, by dziecko dobrze rozeznawało, czym jest Eucharystia – podsumowuje.
Alicja Wysocka
Tekst pochodzi z Tygodnika „Idziemy”
11 maja 2008