Uroczystość Objawienia Pańskiego (Iz 60,1-6; Ef 3,2-3a.5-6; Mt 2,1-12)
1. Parokrotnie w okresie Bożego Narodzenia była już mowa o Objawieniu Bożym, ale dopiero pod koniec tego okresu obchodzimy specjalną uroczystość poświęconą tylko temu faktowi w dziejach zbawienia. Nazywamy ją tradycyjnie świętem „Trzech Króli”, co jako nieścisłe nie odpowiada bogatszej treści obchodu. Dlatego grecka nazwa Epifania (= Objawienie), przejęta bez zmiany także do liturgii rzymskiej, jest jedynie właściwa. Nic dziwnego, że obchód ten w pewnym okresie dziejów liturgii był nawet wyższej klasy niż Boże Narodzenie, oceniane wówczas jako fakt ujawniony wobec małego tylko grona pasterzy betlejemskich i ich nielicznych słuchaczy. Przecież dopiero z czasem, i to stopniowo, miało nastąpić pełne Objawienie tak Izraelowi, jak światu pogańskiemu, że Mesjasz już nadszedł. Obchód dzisiejszy wraz z niedzielą następną ukazuje właśnie tę stopniową, bo za pomocą kolejnych kilku faktów ujawnianą, pełnię Objawienia.
2. Zaczynamy od zapowiedzi pełnego Objawienia. Trito-Izajaszowa wizja mesjańskiego szczęścia przyszłej Jerozolimy, stolicy dawnego Ludu Bożego, uwydatnia doniosłość darowanego jej światła, i to od samego Boga (chwała – to Jego wyłączny atrybut!). Najpierw światło to otrzyma sam Izrael, podczas gdy gęsty mrok spowija jeszcze ludy. Potem jednak przeważa akcent uniwersalistyczny, mocniej na różny sposób wyrażony. I tak w ślad za powracającymi wygnańcami izraelskimi, rozproszonymi po krajach, wszystkie narody pogańskie ciągną do Miasta Świętego jakby w procesji liturgicznej, by uczcić prawdziwego Boga. Przy tym niosą one w darze ofiarnym swoje niesłychane zasoby. Na ten widok radość rozpiera serca Ludu Bożego. Wprawdzie historyczny Izrael, jako w sobie zamknięty, nie doczekał realizacji tej wizji, ale doczekał jej nowy Lud Boży – Kościół. Do niego weszły i nadal wchodzą narody z zasobami ich kultur.
Tę nową objawioną rzeczywistość Ludu Bożego Nowego i wiecznego przymierza ilustruje drugie czytanie. Apostoł Narodów, św. Paweł, przypomina adresatom, chrześcijanom Azji Mniejszej, o niebywałej, jemu tylko danej łasce. Mianowicie jemu objawił Bóg zakrytą dotąd od szeregu pokoleń tajemnicę, że odtąd przez Ewangelię o zbawieniu w Chrystusie, głoszoną przez apostołów mocą Ducha Świętego, także wszystkie narody mogą dostąpić spełnienia obietnicy Bożej, przeznaczonej na czasy mesjańskie. Odnosi się ona do tego, iż także poganie, oczywiście jeśli w Niego uwierzą, należą jako pełnouprawnieni do nowego, już powszechnego Ludu Bożego. A co więcej – i to jest już nauka w Piśmie Świętym wyłącznie Pawłowa – ten Lud Boży jako całość jest w tajemniczy sposób jednym Ciałem Chrystusa. W tym zaś Ciele uczestniczą nawróceni poganie na równi z uprzywilejowanymi dotąd Izraelitami, a zatem są odtąd, jak i tamci, współdziedzicami Królestwa Bożego.
Spośród trzech faktów, objętych jedną nazwą tajemnicy Epifanii zamiast „Trzech Króli”, dzisiejsza Ewangelia opisuje historycznie pierwszy – hołd Mędrców ze Wschodu (ani „Króli”, bo nie są nimi w tekście „magowie”, ani „Trzech”, bo liczba została wysnuta tylko z ilości darów, a brak jej w tekście). Tych badaczy nieba sprowadza do Heroda Wielkiego przedziwne na nim zjawisko (nie tylko astronomiczne w rodzaju komety) – szczególny znak Bożego Objawienia. A Starożytny Wschód znał przepowiednie o Królu Żydowskim (Mesjaszu Izraela), inaugurującym nową szczęśliwą erę ludzkości. Magom zapewne znikła owa gwiazda, skoro po informacje udali się na dwór Heroda. Ten z kolei (Idumejczyk, nie Żyd!) przywołał kompetentnych przedstawicieli Żydów, by usłyszeć od nich proroctwo Micheasza o Betlejem Judzkim jako o miejscu narodzin Mesjasza. Tam zaś cudowna gwiazda wskazała Mędrcom dom (nie żłóbek!), gdzie było Dzieciątko wraz z Jego Matką. Złożyli więc Mu hołd wraz z darami.
3. Myślą przewodnią układu trzech czytań uroczystości jest Boża uprzedzająca dobroć, jawiąca się w dawaniu ludziom światła Objawienia. Można to określić jako posuwającą się etapami dziejową Epifanię Boga, który jako prawdziwe światło ich zbawia. Z tego długiego procesu, który zaczyna się już w raju, dziś nam się odsłaniają tylko trzy fakty zachodzące w ciągu przeszło sześciu wieków, ale ściśle ze sobą powiązane w Bożym planie przez ideę mesjańską. Tworzą one znów jakby tryptyk. Jego centralnym obrazem jest hołd Mędrców, którzy za przewodem gwiazdy i słowa Bożego odnaleźli prawdziwe Światło na oświecenie pogan – Jezusa Chrystusa. Lewym skrzydłem jest entuzjastyczna zapowiedź tego przyszłego światła dana Izraelowi jako Ludowi Bożemu w Izajaszowej Księdze Pocieszenia. Prawe skrzydło – to radosne stwierdzenie Apostoła, że Lud Boży Nowego Przymierza już cieszy się tym światłem ukazującym mu wzniosłe jego powołanie.
4. Homilia może się posłużyć dwoma jakby wektorami o kierunkach ruchu odwrotnych, ale uzależnionych od siebie. Można z jednej strony ujawnić Bożą, stopniową Epifanię światła, a z drugiej – odpowiedź na nią ze strony ludzi, tak całego Ludu Bożego, jak jednostek. Kresem Bożego ruchu Epifanii jest ukazany Syn Boży, Jezus Chrystus, „Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego” – ostatnie Słowo Ojca do nas wypowiedziane, a zatem Jedyny Nauczyciel. Dwojaką reakcję na Jego przyjście ukazują nam kolejno: odstraszający przykład Heroda i z nim całej Jerozolimy, zalęknionych o swoją władzę doczesną, potem obraz pozytywny – procesji ludów w stronę Kościoła, wreszcie cenny, jednostkowy wzór szukania absolutnego Światła tak rozumem, jak w pouczeniu Pisma – Mędrcy. Ich potrójny dar miłującej i pokornej wiary w Chrystusa uczcił w Nim Boga (kadzidło), Króla (złoto) i Odkupiciela, który za nas cierpiał i umarł (mirra).
Przy stole Słowa, tom 1 (Adwent, Boże Narodzenie)
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC