S. Antonina jest zakrystianką. – Wezwanie zobowiązuje! – podkreśla, wspominając okoliczności powstania pierwszego męskiego koła. W parafii istniały róże żeńskie, a nie było żadnej męskiej. Wstawiennictwa w naglącej potrzebie postanowiła szukać u Matki Bożej. – Zaczęłam modlić się Nowenną pompejańską w tej intencji. Chciałam od razu, jednak Pan Bóg uczył mnie cierpliwości – zastrzega. – Zbierając ofiary na tacę, zatrzymywałam się przy mężczyznach i mówiłam: „Matka Boża zaprasza pana do kółka różańcowego”. „A co tam się robi?” – pytali zdziwieni. „Trzeba codziennie odmawiać dziesiątek różańca” – odpowiadałam. Na co panowie: „O, proszę siostry, jeśli Matka Boża zaprasza, to nie można Jej odmówić!”. Na szybko notowałam nazwiska i numery telefonów. I tak się zaczęło… – opowiada. Przywołuje też moment uroczystej inauguracji działalności męskich róż. – Ksiądz kustosz wręczył panom legitymacje członkowskie. Była radość, ale też wielkie wzruszenie, nawet łzy, choć mówi się, że mężczyźni nie płaczą. – Siostro, my czekaliśmy na to koło 50 lat!” – mówili wdzięczni.
Jesteście jak św. Józef
Po kilkuletniej posłudze na innej placówce s. Antonina powróciła do Wysokiego Koła. Okazało się, że róże przeżywają kryzys: kilku braci z kółek odeszło do wieczności, poza tym doszły tajemnice światła, co wiązało się z koniecznością poszerzenia wspólnoty o nowe osoby. I znów, chodząc z tacą, ponawiała zaproszenie.
– Dziś koła funkcjonują prawidłowo. Panowie modlą się za siebie nawzajem. Podczas uroczystości pogrzebowej zmarłego brata trumna otoczona jest różańcem niesionym przez mężczyzn – wyjaśnia siostra. Wspomina jedną z Mszy świętych, na której podeszło do niej czterech panów z prośbą o przyjęcie do róży. Decyzję motywowali… pragnieniem tak pięknego pogrzebu! – Mówię im: „Wy jesteście jak św. Józef. Cicho i z pokorą modlicie się, a dzieci i wnuki budują się przykładem waszej wiary”.
Bez niego nie da się żyć
– Na koniec każdego roku panowie otrzymują grafik z tajemnicami i wskazanymi intencjami na poszczególne miesiące. Jak wszyscy członkowie Żywego Różańca wspierają też misje i zachęcają innych do lektury miesięcznika formacyjnego „Różaniec”. S. Antonina przyznaje, że lektura czasopisma, wędrującego z rąk do rąk, prowokuje głębokie dyskusje o wierze. Najpiękniejsze są jednak świadectwa.