Kiedy podczas niedzielnej Eucharystii zgromadzeni na niej katolicy słyszą, że zebrali się w „pierwszy dzień tygodnia”, mogą czuć się nieco zaskoczeni. W powszechnej świadomości niedziela to nie pierwszy, lecz ostatni dzień tygodnia. Przecież właśnie kończy się weekend – czas odpoczynku.
Mówi się, iż kultura niedzieli została zastąpiona kulturą weekendu, czyli końca tygodnia. Współczesne świątynie to już nie kościoły, tylko centra handlowe, malls, galerie. Mówi się, że zamiast na Mszę ludzie idą na zbiorową celebrację poświęconą bogu Mamonie, czyli na niedzielne zakupy. Owszem, w kulturze konsumpcyjnej zmienia się sposób świętowania niedzieli, ale przecież dla bardzo wielu niedzielna Eucharystia pozostaje w jej centrum. Nie jest tak, że wszyscy wierni idą tylko na zakupy, „zamiast” na Mszę Świętą. Wielu z nich nie idzie „tylko” na zakupy, ale „także” na zakupy, kierując się do galerii handlowej bezpośrednio po Eucharystii. Co więcej, wielu nie widzi w tym żadnej sprzeczności.
Zasadnicza zmiana w rozumieniu świętowania niedzieli nie polega na odrzuceniu dotychczasowych norm wynikających z przykazania, ale na reinterpretacji zachowań konsumenckich, a zwłaszcza zakupów i korzystania z publicznej gastronomii. Zakupy zmieniają swoje znaczenie, przesuwając się ze sfery obowiązku i banalnej, koniecznej czynności w obszary przyjemności, by nie powiedzieć – rozrywki. Także profil niedzielnych zakupów jest nieco inny. Skierowany jest bowiem bardziej na przyjemności, prezenty i towary luksusowe. Zakupy niedzielne są elegantsze i robione w odświętnych strojach. Także „jedzenie poza domem”, traktowane niegdyś jako konieczność (na przykład w czasie podróży), dzisiaj jest sposobem na ucieczkę od codzienności.
Ale czy rzeczywiście chodzi o kupowanie? Istnieje teza, która mówi, iż fenomen popularności shopping centers polega na tym, że ludzie przychodzą bardziej w celu oglądania wystaw i towarów niż po konkretne zakupy. Można mówić tutaj o swoistej partycypacji przez asystencję i oglądanie, a nie przez czynność zakupu. Nie bez powodu w Polsce upowszechniła się nazwa „galeria” na określenie centrów handlowo-rozrywkowych. W galerii się przede wszystkim ogląda, czasami tylko kupuje. „Wizyta w galerii” – to dziś wyrażenie bardzo wieloznaczne.
Sukces centrów handlowych polega na tym, iż proponują rozrywkę kompleksową: oglądanie wystaw zastępuje spacer, posiłek przy domowym stole zamieniany jest przez obiad w restauracji bądź fast foodzie, a rodzinne oglądanie telewizji kinem z popcornem w ręku. Nowość takiego sposobu spędzania czasu polega na zintensyfikowaniu bodźców i na zgromadzeniu ich w jednym miejscu, ale przecież takie formy spędzania czasu istniały wcześniej.
Teologiczne rozumienie odpoczynku ma swoje źródło w staro-testamentowej instytucji szabatu. Trzecie przykazanie Dekalogu pamiętamy w wersji katechizmowej: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Wersja ta jednak różni się od swego biblijnego oryginału, w którym jest mowa o „dniu odpoczynku”, a nie o „dniu świętym”. W przekładach znajdziemy także „dzień szabatu”, ale po hebrajsku „szabat” znaczy przecież tyle co „odpoczynek”. Tak oto powstaje nam wersja: „Pamiętaj, abyś dzień odpoczynku święcił”. Oczywiście, chrześcijańskie rozumienie niedzieli zmodyfikowało trochę starotestamentową teologię odpoczynku, skupiając się o wiele bardziej na samym świętowaniu Zmartwychwstania – i słusznie – niż na powstrzymywaniu się od pracy. Etymologia polskiej „niedzieli” wskazuje jednak – w odróżnieniu od innych języków – właśnie na „niedziałanie”, w którym to kryje się sugestia, by tego dnia powstrzymać się od tego co codzienne: od pracy, nauki, domowej krzątaniny.
Sobór watykański kwestię odpoczynku traktuje krótko, wskazując na potrzebę dysponowania przez człowieka czasem wolnym, „wystarczającym do prowadzenia życia rodzinnego, kulturalnego, społecznego i religijnego”, dającego okazję do „swobodnego rozwoju zdolności i możliwości, do czego działalność zawodowa daje być może zbyt mało sposobności”. Są ludzie, których miasto męczy, i gdy tylko mogą, uciekają z niego na wieś czy do innego miejsca ciszy. Ale są i tacy, dla których miasto jest miejscem życia, a przebywanie w jego nowoczesnych centrach rozrywki daje wrażenie partycypacji w zbiorowym rytuale. Właśnie to miejsce wydaje się im najlepsze na świętowanie siódmego dnia tygodnia, czyli „dnia odpoczynku”. I nie należy tego mylić z dniem pierwszym, czyli „Dniem Pańskim”. Ten bowiem świętuje się inaczej i w zupełnie innych miejscach.
ks. Andrzej draguła