W blaszanym pudełku na nici mieszkał guzik z masy perłowej. Nie był duży. Miał za to cztery dziurki i bardzo ładny odcień. Mienił się kolorami tęczy sprawiając tym przyjemność igłom, nożyczkom, zatrzaskom no i oczywiście innym guzikom. Był z tego bardzo dumny, a niekiedy nawet niezbyt uprzejmy dla swoich współtowarzyszy. Nie mógł się bowiem pohamować, żeby czasem nie zrobić jakiejś uszczypliwej uwagi, któremuś z mieszkańców pudełka. Kiedyś na przykład powiedział szpulce nici, że jest zbyt gruba. Ta zaś tak się tym przejęła, że wyturlała się na dywan, poplątała nawiniętą na nią nić i krawcowa niestety musiała ją wyrzucić. Innym razem guzik zrobił haftce głośną uwagę na temat jej mizernego wyglądu. Biedna haftka tak się zawstydziła, że ukryła się na samym dnie pudełka i krawcowa nie mogąc jej znaleźć musiała kupić nową. Najbardziej dokuczliwy był jednak guzik dla tych, którzy pokornie i cicho wykonywali swoje obowiązki. – Takie jesteście nietowarzyskie – wyrzucał igłom, które zmęczone, po całym dniu pracy wracały do pudełka. – Ja tu tkwię całymi godzinami i się poleruję, a wy nie zachwycacie się nawet moim dzisiejszym wyglądem! No, zajmijcie się mną wreszcie!
Dopiero kiedy nożyczki zabierały głos i zwracały guzikowi uwagę, ten na jakiś czas trochę się uspokajał. Nie trwało to jednak długo. Guzik po prostu musiał znów komuś zrobić przykrość. Szpilki płakały, bo zostały oskarżone o niekoleżeńskość (guzik był po prostu na nie zły, że nie zabierały go na poduszeczkę, w którą wpinała je krawcowa). Naparstek obrazi] się słysząc, że podlizuje się palcom, szydełko zesztywniało ze zdenerwowania, gdy guzik wypomniał mu przyjaźń z włóczką, a miarce krawieckiej zrobiło się smutno, gdy z powodu 150 cyferek, które miała po dwóch stronach, padło na nią podejrzenie o nieuczciwość. Powoli wszyscy zaczęli unikać guzika. Starali się być wobec niego uprzejmi, ale nikt nie szukał jego towarzystwa. Cóż bowiem można zrobić innego jeśli ktoś ciągle jest dla innych przykry?
Z początku guzik udawał, że jest z tego powodu bardzo zadowolony. – Przecież nie będę narzucał się tym, którzy w ogóle mnie nie rozumieją – zwierzył się kiedyś starej agrafce.
– Jestem tu jak obcy. Tak… zupełnie nie pasuję do tego towarzystwa. Moje miejsce jest w szkatułce z biżuterią, a nie w pudełku z głupimi przyborami do szycia.
– Niedobrze, niedobrze – mruknęła agrafka.
– Co mówisz?
– Mówię, że niedobrze z tobą.
– Phi – guzik prychnął dziurkami i wyskoczył z pudełka. Postanowił potoczyć się do rzeźbione) szkatułki . Jednak im bardzie) się do niej zbliżał, tym mniejszą miał pewność, że to dobry pomysł. Wreszcie dotarł do celu i nieśmiało zapukał w ozdobną ściankę. Wieko uchyliło się powoli i czyjś nieprzyjemny głos zawołał – Czego tu?
– Jjje… przyyy… nnnooo…- zaczął jąkać się guzik.
– Kto tak zabawnie piszczy? – z wnętrza szkatułki dobiegł inny, mniej niegrzeczny, lecz równie mało przyjemny głos.
– Sama zobacz, jak jesteś ciekawa, ja idę spać. Całą noc zdobiłem generalską pierś i jestem wykończony.
– Idź, idź i daj mi wreszcie wyjrzeć.
W tym momencie coś błysnęło i z pudełka wysunęła się brylantowa kolia. Jej blask oślepił guzik, który poczuł się strasznie malutki i w ogóle nie na swoim miejscu.
– Czego tu szukasz mały?
Guzikowi zupełnie odebrało mowę i tylko wybałuszał swoje dziurki na błyszcząca biżuterię.
Kolia zaśmiała się, zabrzęczała diamentami i zatrzasnęła wieko szkatułki tuż przed nosem niepozornego gościa.
Biedny guzik, zupełnie nie wiedział, co ma teraz ze sobą zrobić. Zobaczył, że nie ma tu czego szukać, a do pudełka wstydził się wrócić. Potoczył się do kątka i przycupnął pod kaloryferem. – Będę ty mieszkał w samotności, bo narobiłem tyle przykrości współmieszkańcom pudełka, że na nic innego nie zasługuję – szepnął do siebie i wtulił się w pajęczynę, która zasnuwała szparę w podłodze. Wyciągnął go stamtąd dopiero odkurzacz. – Ooo! – ucieszyła się pani krawcowa – Gdzieś ty się podziewał? Długo cię szukałam.
Zanim guzik zorientował się o co chodzi, już zwinne ręce porwały go, srebrna igiełka niczym strzała przefrunęła raz, drugi i trzeci przez jego dziurki, a podążająca za nią biała nitka coraz mocniej przytrzymywała guzik na wizytowej bluzce. Szast-prast i oto niczego nie spodziewający się perłowy krążek, zdobił zapięcie przy kołnierzyku.
– Co o tym myślisz? – spytała stara agrafka, która nie wiadomo skąd pojawiła się w pobliżu.
– Nie zasłużyłem na takie wyróżnienie…
– Też tak myślę, tym bardzie), że byłeś niemiły dla mieszkańców pudełka.
– Właśnie, żal mi, że nie zdążyłem ich przeprosić. Czy mogłabyś to uczynić w moim imieniu?
– Z miłą chęcią. Powiem ci w takim razie jeszcze coś: pamiętaj, że każdy ma do spełnienia swoje zadanie. Czasem długo nie wiadomo jakie, ale trzeba ciągle szukać. I nie wolno nikomu zazdrościć, gdy szybciej od ciebie odnajdzie swój cel.