881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

Stacja 7

Żołnierze znęcają się nad leżącym skazańcem

 

Wielu osobom zależy, by krzyż został doniesiony jak najszybciej. Mają swoje plany, chcą się bawić, a Jezus jest dla nich tylko przeszkodą. Zdarza Ci się myśleć podobnie?

 

Jezus nie zdążył pożegnać się z Weroniką, podziękować za jej miłość. Gdy żołnierze spostrzegli, co między nimi się dzieje, uderzyli Jezusa. Każdy gest miłosierdzia wobec Niego obarczony był kolejnym ciosem i poniżeniem. Zło próbowało zafałszować obraz dobra. Szatan chciał, by miłosierdzie zaczęło kojarzyć się Jezusowi z bólem. To jak wytworzenie odruchu warunkowego. To miało ogołocić Jezusa z wiary w dobro, w miłosierdzie, w życzliwość. Tak drapieżnik osacza ofiarę, nie pozwala jej zaznać spokoju.
Jezus upada drugi raz. Zło kumuluje swoją nienawiść i skupia ją na Nim. Jest coraz ciężej. O ile wcześniej upadł sam, nieprzygotowany i zaskoczony ciężarem krzyża, o tyle teraz jest dociskany do krzyża i do ziemi. Świeże strupy, dopiero co zasklepione, pękają na nowo. Sączy się z nich krew, osocze, piasek wdziera się w nie i piecze. Nikt już nie pamięta, kim jest Skazaniec, o co został oskarżony, co czynił jeszcze kilka dni temu wobec ludzi. Teraz jest tylko mięsem, którym można rzucać po ulicy. Teraz ma tylko donieść krzyż na swoje miejsce. Wszyscy chcą się bawić, pić – Jezus jest przeszkodą. Im dłużej żyje, tym więcej czasu im zabiera. Jest przeszkodą w ich planach na lekkie i przyjemne życie.
Nie każde spotkanie z Jezusem zmienia człowieka. Nie każde czyni to od razu. Oni wszyscy spotkali Jezusa osobiście, dotykali krwi, którą my dzisiaj spożywamy i czcimy. Mieli Go bliżej, niż każdy z nas może sobie to wyobrazić. Jeśli mówisz: „gdyby Jezus pojawił się w moim życiu, objawił mi się, to uwierzę” – przestań. Wiara musi narodzić się w tobie. Możesz minąć Jezusa i w ogóle Go nie rozpoznać. Możesz Go przyjmować i traktować przedmiotowo. Ilu upadków doznaje On w nas. Kiedy Jego obecność zawadza naszym planom.
Jezus pojawia się w naszym życiu przypadkiem. Wielu mieszkańców Jerozolimy po prostu tamtędy przechodziło, trafili na Jezusa prowadzonego na Golgotę. Każdy zrobił z tym spotkaniem, co chciał. Nasza wolność jest taka sama.
W drodze krzyżowej nie chodzi o to, by poczuć się Jezusem. Jego ofiara była wyjątkowa – dla nas pozostanie niezrozumiała, niepojęta. Natomiast ważne, by poczuć się towarzyszem Jezusa. Czy ta nasza „wspólna” droga mnie zmienia? Jak reaguję, widząc kolejne stacje. Widzę Go pod krzyżem, oskarżonego o rzeczy, których nie popełnił. Czy chcę i potrafię Mu ulżyć w cierpieniu prostym gestem.
Za Jezusem nie można iść niezauważonym. Mogę iść w sposób milczący, ale jestem z Nim kojarzony. Ludzie pytają o mnie, gdy widzą mnie podczas kolejnych stacji Jego drogi.
Drugi upadek. Oby ostatni, jest już tak blisko. Doszedł już do progu bólu, za którym ludzki organizm przestaje czuć. Jest w takim stanie, że nawet gdyby przerwali ten krwawy proces, umarłby w ciągu kilku godzin. Mimo to idzie dalej. Pozornie zmuszony, ale czyni to z własnej woli.

 

Stacja 8

Jezus zwraca uwagę na płaczące kobiety

 

Nie bój się wrażliwości. Nie bój się płakać nad losem ludzi, którzy usychają z braku miłości: w ubóstwie, samotności i niesprawiedliwości. Twoje łzy mogą ożywić ich serce.

 

Tradycja opłakiwania zmarłych oraz skazańców jest charakterystyczna dla tego kręgu kulturowego. Wiele z tych łez nie było szczerych. Często wynajmowało się również tzw. płaczki. Komu zależało na tym, by opłakiwać Jezusa? Zapewne był to człowiek, który sam bardzo bał się płakać. Nie wiemy, czy bał się łez, czy raczej konsekwencji przyznania się do Jezusa. Zapewne był człowiekiem wpływowym.
Jedni mówią, że Jezus pocieszył płaczące niewiasty, inni, że je zganił. Użył stanowczych słów, przestrzegł je przed fałszywymi łzami. Gdybym ja był w takiej sytuacji, zapewne puściłyby mi nerwy, a Jezus pomyślał o nich. Strzeżcie się niesprawiedliwości – świat, w którym pokładacie ufność, zbudowaliście właśnie na niej. Mnie niewinnego zabijają, wasze dzieci będą cierpieć podobnie.
Nie istnieje sprawiedliwość wymierzana cierpieniem i przemocą. Jezus zanegował świat, w którym wyrównuje się długi za pomocą siły. Sprawiedliwość Boża jest ściśle złączona z miłosierdziem. Nie jest głupia – jest ufna i hojna.
Dlaczego ta konkretna grupa kobiet zapisała się w Biblii? Bo one autentycznie zostały pocieszone. Nie poklepane po ramieniu, nie okłamane słowami „wszystko jest w porządku”. Jezus opowiedział im o miłosierdziu. Właśnie w tym momencie, gdy gorzej już wyglądać nie mógł, gdy wielu przyjaciół straciło w Niego wiarę, bo liczyli, że się wyswobodzi. On im udowadnia, że poddał się sprawiedliwości ziemskiej, by udowodnić, jak różni się ona od Boskiej sprawiedliwości, pełnej miłosierdzia. To przesłanie mogły zrozumieć tylko matki zatroskane o los dzieci. Nie płaczcie nade Mną, bo mój los musi się dokonać w ten sposób. Płaczcie nad nimi, bo na ziemi nie doznają prawdziwej sprawiedliwości. Niech celem waszych dzieci będzie niebo.
Czy słyszał to człowiek, który owym płaczkom zapłacił? Jezus był żywym i zielonym drzewem, nie potrzebował łez. Te łzy potrzebne były uschłym, by je ożywić. Dlatego nie bój się wrażliwości. Nie bój się płakać nad losem ludzi, którzy usychają z braku miłości: w ubóstwie, samotności i niesprawiedliwości. Twoje łzy mogą ożywić ich serce.
Jezus nie gani wrażliwości tych kobiet, ale zadaje im pytanie, dlaczego płaczą. Bóg chce, byśmy okazywali sobie współczucie, ale zbyt często skupiamy się na nieistotnych zranieniach. Boimy się przytulić człowieka w tym miejscu, w którym najbardziej tego potrzebuje. Boimy się wzruszyć nad jego prawdziwą biedą.

 

Jeżeli chcesz dziś zapłakać nad Jezusem, lepiej zrób to nad swoim losem. To ja jestem największą raną w Jego sercu, największym pragnieniem tego serca.
Nie kupuj prezentów, które mają wypełnić twoją nieobecność. Nie opłacaj ludzi, którzy mają nieść pomoc zamiast ciebie. Pochyl się ze wzruszeniem nad bliskimi, którzy cię potrzebują

Stacja 9

 

Chrystus mdleje się po dotarciu na Golgotę

Cierpienie wymaga cierpliwości i świadomości, że nie zawsze jesteś w stanie zrobić cokolwiek. Moja obecność przy cierpiącym Jezusie jest ważna, choć nie mogę Mu pomóc.

 

Dlaczego upadł trzeci raz? To takie symboliczne. Jednak droga i cierpienie Jezusa symboliczne nie były. Chcemy tak to widzieć, żeby łatwiej przełknąć to, co się wydarzyło tego dnia. To był trzeci upadek widoczny, a ile było osunięć, potknięć i prawie upadków? Pamiętamy o tych trzech, bo najwidoczniej były na tyle silne i drastyczne, że nie dają się zapomnieć.
Doszło do niego na szczycie Golgoty, po osiągnięciu celu. I nie jest to zwycięski upadek, jaki widzimy po wykańczającym maratonie. To upadek człowieka przegranego. Gdy Jezus dotarł na wzgórze, był człowiekiem przegranym, skreślonym, zniszczonym. Mimo to tortury trwały dalej. Z trzeciego upadku już się nie podniósł sam. Podniesiono Go, by za chwilę upokorzyć jeszcze bardziej. Paradoksalnie pozostawienie Jezusa byłoby większym miłosierdziem niż podniesienie Go. Bo nie chcieli Mu pomóc i ulżyć w cierpieniu, ale przybić do krzyża.
Trzeba ogromnej wrażliwości i mądrości, by pomagać drugiemu człowiekowi. Często chcemy to robić na siłę według własnego pomysłu. Warto rozeznać, czy nasza pomoc jest rzeczywiście tym, czego w danej chwili potrzeba. Miłosiernym trzeba być świadomie.
Ludzie chorzy pragną śmierci, gdy pozbawia się ich miłosierdzia i przestaje słuchać. Eutanazja to podniesienie z upadku, by przybić do krzyża. Tak jak zrobiono z Jezusem. Jednak zanim skrytykujesz osobę, która chce umrzeć, zastanów się, czy doświadczyła miłości i współczucia. A może jej kosztem ktoś realizuje własny scenariusz pomocy, może nie daje jej odpocząć i pogodzić się z chorobą? I wreszcie może po prostu wygodniej jest ją zabić?
Jezus znalazł się na skraju wytrzymałości. Nie chciano Go słuchać, nie pozwolono odpocząć, odmówiono Mu humanitarnego traktowania. Cierpienie wymaga cierpliwości i świadomości, że nie zawsze jesteś w stanie zrobić cokolwiek. Moja obecność przy cierpiącym Jezusie jest ważna, choć nie mogę Mu pomóc. Powinienem uszanować też ten moment, w którym w ciszy należy pochylić się nad Nim.
Podążanie za Jezusem to nie tylko chwile wielkiej chwały, ciągłej aktywności i efektywności. Trzeba nauczyć się też zadumy i trwania w tych momentach, kiedy nie wiem, co zrobić. Najlepiej się tego uczyć przy Najświętszym Sakramencie.

 

Stacja 10

Rozebranie Jezusa do naga przed ludźmi

Ludzie, którzy zebrali się na Golgocie, nie widzieli nic złego w tym, co robią. Jako skazaniec Jezus nie miał żadnych praw. Potraktowano Go jak przedmiot.

 

Jakby mało było jeszcze cierpień i upokorzeń. Podniesiono Jezusa, postawiono przed ludźmi i odarto z ubrań, które miał na sobie. Zrobiono to niezwykle delikatnie, ale nie ze względu na Jezusa. Jego tunika była tkana w całości, wielu miało na nią ochotę. To, co wcześniej widział tylko Bóg, co w dzieciństwie okrywali Jego rodzice, zostało wystawione na widok publiczny, zupełnie poniżone, jakby bez wartości.
Jezus był ogromnie zawstydzony. To przecież ludzkie uczucia. Jego ciało zostało wyśmiane. Gdyby tylko była możliwość podejść do Niego, zapewne Maryja okryłaby Jego nagość swoją chustą. Żołnierze jednak dbali, by ten spektakl trwał jak najdłużej. Nagie, osuwające się z bezsilności ciało skazańca. To był wielki cios dla Matki, z której ciała przecież narodziło się Jej Dziecko.
To powrót do tego, co się stało w raju. Pod drzewem Adam i Ewa także stali nadzy, zawstydzeni sobą przez grzech. Tam pierwszy raz człowiek spostrzegł, że ciało może być przedmiotem. Za chwilę na Golgocie stanie drzewo życia, z przybitym do krzyża Jezusem. Jemu także nie oszczędzono tego wstydu, potraktowano Go jak przedmiot i ubrudzono naszym grzechem.
Ludzie, którzy zebrali się na Golgocie, nie widzieli nic złego w tym, co robią. Jako skazaniec Jezus nie miał żadnych praw. Śmiali się z Niego, przecież to takie żarty niemające znaczenia. Prawda? Przecież dla Niego już nic nie ma znaczenia, więc można żartować do woli. Za chwilę wraz z Jego śmiercią zostaną pogrzebane nasze pogardliwe zachowania. Czy ta sytuacja coś nam przypomina?
Te wszystkie niewinne żarciki, pogardliwe komentarze i ironiczne spojrzenia – to przemoc werbalna, przemoc seksualna i znęcanie psychiczne. W towarzystwie wydaje nam się to takie w porządku. Wszyscy się świetnie bawią. Oprócz osoby, z której się śmiejesz. Ona w sercu przeżywa dramat odarcia z szat. Nawet nie wiesz, ile słów, które wypowiadasz, jest prawdziwych, zupełnie jakbyś poznał ją do naga. Myślisz, że będąc na Golgocie, odmówiłbyś uczestniczenia w tym? Nie miej o sobie tak dobrego zdania, nawet nie zauważyłbyś, jak łatwo śmiać się z Jezusa, gdy inni się śmieją.
Zawsze tam, gdzie spotykasz człowieka, któremu gwałtem odbiera się godność, masz wybór: wyśmiać go albo okryć.

www.deon.pl