881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

Stacja 14

 

Uczniowie składają swojego Mistrza w grobie

 

 

Jeżeli masz pokusę porzucenia wiary, bo towarzyszenie Jezusowi cię przerosło, gdy widzisz, że Ten, który obiecywał ci życie, sam nie żyje i podobny los spotka ciebie – nie rób tego. Właśnie w tym momencie twoja wiara jest bardzo potrzebna i to jedyne, co będziesz miał.

 

Pośród tylu dzielnych kobiet zaczęli pojawiać się również mężczyźni. Józef z Arymatei ofiarował grób świeżo wykuty w skale na złożenie ciała Jezusa. Sam poszedł o to ciało poprosić Piłata. Chcieli uszanować w odpowiedni sposób zmarłego Jezusa i nadchodzący szabat. Nie porzucili wiary ze względu na to, co ich współbracia zrobili Jezusowi. Nie wyrzekli się jej, bo to nie wiara jest zła, to nie Bóg, który wiarę daje, jest zły. Źli jesteśmy my i to, co z nas potrafi wyjść. Dlatego oni nie odwrócili się od Kościoła, w którym byli, ale z pokorą czekali na działanie Boże. Ich wiara była oparta na samym Bogu.
Jezus, chociaż sam był bez grzechu, doświadczył wszystkich naszych grzechów. I nie chodzi tylko o to, że skumulowały się na Nim wszystkie konsekwencje tego, co zrobiliśmy, ale bezpośrednio przeciwko Niemu został zastosowany cały Dekalog. Ten sam, który był przymierzem i dumą narodu wybranego.
Gdy szydzono z Niego pod krzyżem, wzywając nadaremno Boga, gdy ich Bogiem okazał się Cezar i święty spokój. Nie uszanowali czasu świąt na pamiątkę ich ocalenia przez Boga i Boga właśnie zabili. Po drodze działy się dantejskie sceny, znieważano Jego Matkę i bliskich, w całym mieście trwał niepokój, a ludzie, korzystając z tego, dopuszczali się zła, kradnąc, zabijając, gwałcąc. O osobiste rzeczy Jezusa rzucano losy i sprzedano Jego nagość. Miasto pokoju, jak nazywano Jerozolimę, stało się tego dnia przedsionkiem piekła. Książę Pokoju idzie prowadzony na śmierć, wraz z Nim chciano zabić wszelkie dobre wartości.
Szatan uderzył we wszystko, czego bronił i o czym nauczał za życia Jezus. Tak jak pożąda się cudzej żony, tak kapłani i faryzeusze pożądali dla siebie Kościoła, który był Jezusowi zaślubiony. Jezus stał się ze swoim Kościołem jednym ciałem i chciano tę więź rozdzielić. Kapłani zapomnieli, że nie ludzie są dla nich, ale oni powinni służyć ludziom. To był prawdziwy powód wydania Jezusa na śmierć. Uczeni pragnęli władzy i ludzi dla siebie, do wypełniania swoich pysznych potrzeb.
Za każdym razem, gdy tak się dzisiaj dzieje i powracają pragnienia uprzedmiotowienia swoich wiernych lub poddanych, rozpoczyna się na nowo spisek przeciw Jezusowi. Od tej chwili szukają sposobności, aby Go wydać.
W chwili tej pozornej ciszy, gdy odprowadzamy ciało Jezusa do grobu, kiedy namaszczamy je, jakby już nigdy nie miało powstać, gdy ustaje nasza wiara, a zwątpienia targają naszą duszą – właśnie teraz Jezus toczy najważniejszą walkę: o nasze życie wieczne. Idzie wydobyć z otchłani Adama i Ewę, kruszy wrota śmierci, aby już za chwile w chwale wejść do nieba i odebrać pełnię władzy od swego Ojca. Z tą władzą powróci za trzy dni pełen miłosierdzia i współczucia dla nas.
Jeżeli masz pokusę porzucenia wiary, bo towarzyszenie Jezusowi cię przerosło, gdy widzisz, że Ten, który obiecywał ci życie, sam nie żyje i podobny los spotka ciebie – nie porzucaj wiary. Właśnie w tym momencie twoja wiara jest bardzo potrzebna i to jedyne, co będziesz miał. Bądź cierpliwy i czekaj na powrót Jezusa. To, że Bóg milczy, nie znaczy, że cię opuścił.
Zadanie dla każdego z nas jest takie, by prawdę o tej tymczasowości grobu głosić. Codziennie spotykamy ludzi, którzy stracili nadzieję. Dobra Nowina jest im potrzebna. Prawda o tym, że Bóg toczy o nich najważniejszą walkę. Smutek poraża niczym śmierć, a tylko w Bogu jest życie. Dlatego niosąc nadzieję i radość, jesteśmy jak kapłani niosący Ciało Chrystusa. On nie złamał nadłamanej trzciny, nie zgasił gasnącego knota. Czyńmy podobnie. Towarzyszenie Jezusowi to troszczenie się o to, co w ludziach najsłabsze.
W grocie czuć zapach drogich olejków mieszający się z chłodem skał. Właśnie zasunięto kamień, a płacz ustał. Zapada mrok. Za dwa dni wstanie świt, któremu nie będzie końca.