Rodzina państwa Olszewskich w napięciu oczekiwała, kiedy do ich domu dotrze kapłan. Najbardziej niecierpliwa była Julia. Dziewczynka nerwowo przeglądała zeszyt, pospiesznie dorysowywała aniołki na marginesach i powtarzała w myślach znane modlitwy. Chciała wypaść jak najlepiej.
Mama spoglądała w okno, a tata wyczekiwał dźwięku ministranckich dzwonków, które miały zapowiedzieć tę wyjątkową wizytę. Po chwili domownicy usłyszeli „dzyń, dzyń, dzyń” i pukanie do drzwi. Ministranci zaśpiewali kolędę „Dzisiaj w Betlejem” i oznajmili, że ksiądz proboszcz zjawi się za kilka chwil.
– Ksiądz proboszcz?! Ojej! – pomyślała Julia i zaczęła się jeszcze bardziej denerwować. Gdy mama poprawiała biały obrus, na którym stał przygotowany krzyż, świeca i woda święcona, znowu rozległo się pukanie do drzwi.
– Tym razem to na pewno ksiądz proboszcz – powiedział tata i poszedł powitać gościa.
– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Pokój temu domowi – rozległ się łagodny głos proboszcza.
– Na wieki wieków. Amen. – odpowiedzieli chórem.
Kapłan przywitał się serdecznie z rodzicami, Kasię pogłaskał po głowie, a do Julii powiedział z uśmiechem:
– O, widzę, że w tym domu mieszka drugoklasistka! – Julia się zarumieniła.
– Jak masz na imię? – Julia… – dziewczynka odpowiedziała cichutko. Nigdy by nie przypuszczała, że ksiądz proboszcz może ją pamiętać. Wprawdzie kiedyś rozmawiał z nią i z Zosią, nawet wręczył im różańce, ale żeby pamiętał, do której klasy Julia chodzi? Przecież ksiądz ma na głowie tyle spraw związanych z parafią, że ma prawo nie pamiętać takich szczegółów.
Gdy rodzina wraz z kapłanem weszła do pokoju, ksiądz rozpoczął modlitwę. Prosił w niej o Boże błogosławieństwo i opiekę nad domem i jego mieszkańcami. Potem pokropił mieszkanie święconą wodą i podał do ucałowania krzyż.
– Proszę usiąść, może napije się ksiądz herbaty lub kawy? – zaproponował tata.
– Nie, dziękuję. Ale rzeczywiście, odpocznę chwilę – odparł proboszcz i rozpoczął rozmowę z rodziną. Widać było szczere zainteresowanie tym, co mówili rodzice. Julia spojrzała na zmęczoną twarz księdza i zobaczyła, że jego oczy są pełne dobroci.
– Julio, modlisz się na różańcu, który kiedyś ci podarowałem? – dziewczynka usłyszała pytanie, które było skierowane do niej. „To też pamięta!” – pomyślała.
– Tak! – odpowiedziała tym razem głośno i zdecydowanie.
– To dobrze – uśmiechnął się ksiądz. – Widzę, że podarunek spełnia swoją misję.
Wtedy odezwała się mama: – Nasza Julia ma piękny zeszyt do katechezy. Na pewno chciałaby go księdzu pokazać.
– Tak? To ja chętnie obejrzę! – odparł gość.
Julia, ucieszona, że będzie mogła pokazać, jak bardzo się starała, sięgnęła po zeszyt i podała księdzu. Ten, oglądając go, zachwycał się: – Rzeczywiście, niezwykle staranny. No i te piękne aniołki! Sama je rysowałaś?
– Tak – rzekła dumna z siebie Julia.
– Bardzo ładnie. A skoro lubisz aniołki, to znowu Ci coś podaruję – ksiądz uśmiechnął się i sięgnął do kieszeni.
– To dla ciebie, Julio – proboszcz wyciągnął rękę, w której Julia zobaczyła obrazek z aniołem.
– Na tym obrazku jest Anioł Stróż, który przeprowadza przez kładkę dzieci. Chyba wiesz, że i ty, i ja, i Kasia, i twoi rodzice – każdy człowiek ma swojego Anioła Stróża, który nad nim czuwa.
– Tak, wiem – powiedziała Julia. – Nawet znam piosenkę „Promyczków Dobra”, która opowiada, że Anioł Stróż to nasz przyjaciel.
– Cieszę się, że znasz takie piosenki. Niech także ten obrazek ci o tym przypomina.
***
Po wyjściu księdza Julia żałowała, że ta wizyta tak szybko się skończyła.
„Było bardzo miło! – myślała sobie. – Czego ja się tak bałam? Przecież ksiądz proboszcz jest taki dobry… No i podarował mi obrazek!” – spojrzała na Anioła Stróża, który zajął honorowe miejsce na jej półce.
Rodzice też byli bardzo radośni.
– Wiesz – mówiła mama do taty – mam wrażenie, że oprócz księdza proboszcza mieliśmy tu dziś jeszcze jednego, ważniejszego Gościa.
– Masz rację – odparł tata. – W końcu, jak mówi stare przysłowie, „Gość w dom, Bóg w dom”. Z błogosławieństwem kapłańskim zagościła w naszym domu Boża radość i pokój.
Autor: Napisała Anna Michna