Najważniejszym momentem w którym działa Duch Święty jest liturgia. Poznaj skuteczne ćwiczenie, które pozwala odkryć Go w czasie każdej Mszy świętej.
„Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Przyjmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 22).
Duch Święty jest „rekompensatą Chrystusa na tym świecie, gdzie Bóg – Człowiek nie zrobił błyskotliwej kariery” (R. Laurentin). To żywa obecność, a nie eksponat muzealny wyłożony na stole do podziwiania.
Święty Leon Wielki, papież z V wieku, rozpoczął kazanie na Zesłanie Ducha Świętego od znamiennego zdania: „Każdy katolik wie, iż dzisiejsza uroczystość jest jednym z najważniejszych świąt w Kościele”. Czy rzeczywiście tak wygląda sprawa także w naszych czasach?
Upłynęło czternaście wieków i w 1897 roku papież Leon XIII w encyklice „Divinum illud munus”, poświęconej Duchowi Świętemu, dzieli się z Kościołem spostrzeżeniem, którym św. Leon Wielki pewnie by się nieco zdziwił:
„I dzisiaj może nie brakować takich, którzy, gdyby ich zapytać, jak kiedyś Paweł apostoł, czy przyjęli Ducha Świętego, odpowiedzieliby podobnie „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty” (Dz 19, 2). W każdym razie wielu niewielką ma o Nim wiedzę; wprawdzie często używają Jego imienia przy spełnianiu aktów religijnych, lecz czynią to z wiarą spowitą gęstymi ciemnościami”. Leon XIII nie ma na myśli pogan czy wyznawców innych religii, lecz chrześcijan.
Interesujące jest wyrażenie Ojca świętego, że w relacji do Ducha Świętego czasem wiara bywa „spowita gęstymi ciemnościami”, a więc niewyraźna, jak wędrówka po omacku, chociaż wciąż jest to wiara. Leon XIII sugeruje, że po części taki stan wiary wypływa z zaniedbania, braku poznania, czasem ze zrytualizowania religijności. Największą przeszkodą bywa jednak nasze własne ego, które wszystko przesłania, kiedy tylko stanie się jedynym, albo wiodącym, punktem odniesienia dla wszystkich naszych działań i myśli. Tak naprawdę to właśnie przerośnięte „ja” – skutek odwrócenia od Boga – powoduje w naszym sercu ogromną ciemność, przez którą trudno dojrzeć inną obecność i działanie niż nasze. Nierzadko powtarzamy imię Boże, nie wiedząc, o kim i do kogo mówimy.
Ale z drugiej strony ten sam Papież całkiem otwarcie zauważa, że obecność i działanie Ducha z natury są ukryte i delikatne, stąd łatwo Go przeoczyć: „Na ile zaś i jakim sposobem Duch Święty działa w duszach jednostek jest rzeczą nie mniej przedziwną jak i trudną do zrozumienia, ponieważ pozostaje to niedostępne dla oczu”. Ta niedostępność działania Ducha dla zmysłów też w pewnym sensie jest ciemnością, ponieważ sam Duch nie daje się złapać za nogi tak jak cokolwiek stworzonego. Przez długi czas w życiu duchowym możemy nie dostrzegać żadnych oznak postępu pomimo szczerej modlitwy i przyjmowania sakramentów. I wtedy pojawia się pokusa, że Duch wcale nie działa w naszym życiu. Francuski teolog Rene Laurentin pisze w książce „Nieznany Duch Święty”, iż wiedza o Nim „nie jest łatwa, nie dlatego, że jest On skomplikowany, ale dlatego, że przezroczysty; nie dlatego, że skryty, ale dlatego, że dyskretny”.
W Kościele nie obchodzimy uroczystości Boga Ojca. Są święta Syna: od Zwiastowania Pańskiego poprzez Narodzenie na Zmartwychwstaniu kończąc. Świętujemy też Zesłanie Ducha Świętego. Jest tak dlatego, ponieważ poznanie Ojca uzależnione jest od poznania Chrystusa i Ducha Świętego, którzy do Ojca prowadzą.
Świadomość obecności Ducha Świętego we współczesnym Kościele jest nieporównanie większa niż przeszło 100 lat temu, kiedy Leon XIII pisał encyklikę o ponownym odkrywaniu trzeciej Osoby Boskiej. Jak grzyby po deszczu rodzą się kolejne grupy charyzmatyczne, wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Ale najbardziej naturalną i zwyczajną przestrzenią działania Ducha Świętego pozostaje liturgia. On sprawia i czyni skutecznymi wszystkie sakramenty, ale też odnawia powoli wierzących od wewnątrz. Nieraz uczestnicząc w liturgii traktujemy Ducha Świętego jak powietrze, podczas gdy to właśnie ON jest głównym działającym, a nie ksiądz czy wspólnota Kościoła.
Podczas każdej Eucharystii prosimy Ojca, aby dokonywał ponownego zesłania Ducha, jak np. w II Modlitwie Eucharystycznej: „Uświęć te dary mocą Ducha Świętego, aby stały się Ciałem i Krwią Chrystusa”. Jezus staje się obecny w znakach dzięki zesłaniu Ducha.
W trakcie spowiedzi w formule rozgrzeszenia również pojawia się nawiązanie do Boskiej Osoby, bez której przebaczenie grzechów nie byłoby w ogóle możliwe: „I zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów”.
Aby więc bardziej odkryć Ducha podczas liturgii, proponuję pewne ćwiczenie duchowe, które można przeprowadzić na mszy świętej niedzielnej albo w dzień powszedni. I to nie raz. Zasada jest prosta:
Chodzi o takie wzbudzenie intencji i skupienie uwagi podczas mszy, by usłyszeć i zauważyć, kiedy pojawia się imię trzeciej Osoby Boskiej czyli Ducha Świętego. Takie zwykłe zauważanie jest szczególną formą modlitwy i nawiązywania relacji – przyjmowania Ducha Świętego. Pozwala też bardziej świadomie uczestniczyć na mszy, także ze swoimi myślami i wyobraźnią, które nierzadko nas rozpraszają porywając naszą uwagę w stronę pracy, domu, różnych trosk i problemów. Jeśli trudno zauważyć Ducha Świętego podczas Eucharystii, o ileż trudniejsze będzie to poza kościołem. Powtarzanie takiego regularnego ćwiczenia w kościele, pomoże odrywać uwagę od siebie w codziennych zajęciach i w relacjach z innymi. I w ten sposób otwiera przed nami możliwość wiary, w której będzie więcej światła i poznania ukrytej Obecności, a nie tylko zajmowania się sobą.
Dariusz Piórkowski SJ – dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM