881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

Pilną potrzebą naszych czasów jest ożywienie pobożności eucharystycznej. Potwierdzeniem tego jest nie tylko mniejszy udział wiernych w niedzielnej Mszy świętej, ale także zanikający zwyczaj prywatnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Wprawdzie w wielu parafiach i wspólnotach kościelnych wierni ponownie odkrywają Eucharystię i adorację, jednak są to małe oazy pośród coraz większej pustyni obojętności na obecność Chrystusa w Eucharystii. Świadczy to o słabości czy kryzysie wiary, która nie jest w stanie wyrazić się na zewnątrz i na trwałe wpisać w rytm chrześcijańskiego życia. Jeśli wierzymy, że Eucharystia zespala nas z Chrystusem i napełnia Jego życiem, musimy bardziej docenić adorację Najświętszego Sakramentu.

Zapytajmy jednak o konkretne racje, które za tym przemawiają i mogą przekonać nas do ożywienia naszej relacji z Chrystusem – chlebem życia (J 6, 35).

 

 

Uznanie absolutnego prymatu Boga

Jakakolwiek pozytywna zmiana w naszym podejściu do adoracji Najświętszego Sakramentu zależy przede wszystkim od zmiany naszej świadomości, że to nie Bóg potrzebuje być adorowanym, ale człowiek potrzebuje adorować Boga. Wynika to z podstawowego faktu, że jedynie Bóg jest, jedynie On jest istnieniem, a wszystkie stworzenia istnieją dzięki Niemu. To obecność wszechmocy i bliskości zarazem, co równoznaczne jest z błogosławieństwem i łaską.

 

Wszechobecność Boga, będąca powszechnym skarbem ludzkości, w Jezusie Chrystusie stała się dla chrześcijan obecnością Boga z nami (Mt 1, 23). To On, składając siebie w ofierze, otworzył nam wszystkim drogę nową i żywą (Hbr 10, 20) do niebieskiego sanktuarium Boga. Ponieważ Eucharystia to żywe uobecnienie tej ofiary, stając wobec niej, pozostajemy w zasięgu jej zbawczego działania, jakim jest dawanie się Boga człowiekowi. Przyjmując i adorując ten Dar, potwierdzamy, że jesteśmy dziećmi Bożymi, w jedynym Synu Bożym Jezusie Chrystusie. Równocześnie wyznajemy, że On jest dla nas najważniejszy, że jest w centrum naszego serca i życia.

 

Takiego wyznania z naszej strony potrzebuje współczesny świat, dotknięty grzechem nieuznawania Boga. Dlatego podczas XXV włoskiego Kongresu Eucharystycznego w Ankonie, który odbył się we wrześniu 2011 roku, Ojciec Święty Benedykt XVI postulował: „Musimy w naszym świecie i w naszym życiu przywrócić przede wszystkim prymat Boga. […] Trzeba poświęcić czas i miejsce Bogu, aby był On żywym centrum naszej egzystencji”1. W świetle tych słów, chcąc przywrócić prymat Boga w świecie, należy zacząć od samego siebie. Adoracja Najświętszego Sakramentu jest na to szczególnie trafnym i skutecznym sposobem. Ona bowiem jednoznacznie i w zdecydowany sposób potwierdza, iż uznajemy Boga i miłujemy Go zupełnie bezinteresownie. Przecież w czasie adoracji nie możemy już nic innego zrobić, jak tylko trwać dla Pana w postawie bezinteresownej miłości.

 

Potwierdzenie prymatu Boga potrzebne jest nam samym, gdyż przychodzi nam żyć pod wielką presją aktywizmu, konsumpcji, różnego rodzaju informacji i wrażeń. W sytuacji natłoku obowiązków, gonitwy za dobrami materialnymi, różnych możliwości spędzania wolnego czasu niezmiernie trudno stanąć przed Bogiem w akcie religijnej czci i adoracji. Przeszkodą w adoracji staje się pokusa, że poradzimy sobie sami; po co tracić czas, w którym można by było tyle dobrego zrobić. Ucieczka od adoracji wiąże się też z traceniem umiejętności przebywania w ciszy i milczeniu. Chaos i hałas nie pozwalają nam spotkać się z Bogiem. Praktyka adoracji Najświętszego Sakramentu staje się więc potwierdzeniem, że choć na chwilę potrafimy zamilknąć przed Bogiem i oddać Mu wszystko.

 

 

Obcowanie z darem Bożej obecności

Decydując się na trwanie przed Jezusem Eucharystycznym, stajemy przed możliwością autentycznego obcowania z darem Bożej obecności. Misterium obecności jest przecież najbardziej istotnym wymiarem Eucharystii. Jezus nie powiedział o niej: „To jest symbol mojego Ciała”, ale to jest Ciało moje (Mk 14, 22). Realność obecności Chrystusa w Eucharystii nie przestaje być jednak tajemnicą, której nie można zdobyć, lecz tylko w wierze na nią się otwierać. Taką możliwość stwarza adoracja, podczas której uczymy się wchodzić w doświadczenie obecności Chrystusa w naszym życiu.

 

Dobrą ilustracją, czym winna być adoracja, jest Janowy opis powołania pierwszych uczniów (por. J 1, 35-40). Wcześniej byli oni uczniami Jana Chrzciciela. Kiedy jednak Jan wskazał na Jezusa i wyznał: Oto Baranek Boży (J 1, 36), wówczas dwaj z nich jako pierwsi zaczęli iść za Jezusem. Wtedy zwrócił się On do nich z pytaniem: Czego szukacie? (J 1, 38). Ich odpowiedź zadziwia: Nauczycielu – gdzie mieszkasz? (J 1, 38). W ten sposób wyrazili swoje pragnienie bycia z Jezusem, by poznawać tajemnicę Jego Osoby. Dopiero wówczas Jezus zaprosił ich, aby pozostali przy Nim i „zobaczyli”, kim jest, czyli doświadczyli Jego zbawczej obecności.

 

Podobnie każda adoracja Najświętszego Sakramentu jest zewnętrznym przejawem gotowości do pozostawania w bezpośredniej relacji z Chrystusem. Chodzi o to, aby podczas niej wchodzić z Nim w relację bliskości, a przez Niego z Bogiem Ojcem w Duchu Świętym. W adoracji nie można więc podchodzić do Eucharystii jako jakiegoś przedmiotu podziwu, dalekiego, tajemniczego misterium, ale jako realnej obecności Chrystusa, który dzieli z nami swoje życie do końca. On też chce doprowadzić nas do najściślejszej więzi ze sobą, do spotkania w pełnej uwielbienia adoracji. Jednak osobisty, bliski kontakt z osobą Obecnego pozwala otworzyć się na Jego miłość i skorzystać z jej uzdrawiającej mocy.

 

Choć w Eucharystii miłość Chrystusa otwarta jest na każdego, jednak zbawczo dotyka tylko tego, kto zbliża się do Niego z wiarą i miłością. Wzorem takiej relacji z Jezusem jest dla nas ewangeliczna kobieta cierpiąca na krwotok (por. Mk 5, 25-34). Pod wpływem wieści o niezwykłym Uzdrowicielu postanowiła wejść z Nim w bezpośredni kontakt. Jednak z uwagi na stan nieczystości rytualnej uczyniła to potajemnie, dotykając tylko Jezusowej szaty z przekonaniem, że będzie zdrowa. Gdy została uzdrowiona, Jezus – pragnąc ukazać idącym za Nim, jak powinien wyglądać prowadzący do uzdrowienia kontakt z Nim – ujawnił ten fakt, pytając uczniów: Kto dotknął mojego płaszcza? (Mk 5, 30). Uczniowie zdziwili się, że Nauczyciel pyta o coś, co z racji dużego tłoku wydało się dla nich rzeczą oczywistą.

 

Tymczasem Jezusowi nie chodziło o zwykły, fizyczny dotyk, ale o relację opartą na wierze w Jego zbawczą obecność pośród ludzi. Potwierdził to, kiedy po ujawnieniu się kobiety i wyznaniu całej prawdy o swoim losie, wypowiedział do niej znamienne słowa: Córko, twoja wiara cię zbawiła
(Mk 5, 34). To prawda, że do uzdrawiającego czynu potrzebna była moc Jezusa, ale tylko odważna i ufna wiara kobiety zdolna była otworzyć jej strumień. Tylko dzięki wierze kobieta nie tylko została uzdrowiona, ale także „zbawiona”. Zbawienie bowiem to zawsze dzieło Boga, ale dokonujące się w osobowej współpracy z człowiekiem potrzebującym Bożego miłosierdzia.

 

Skoro adoracja Najświętszego Sakramentu daje nam dziś możliwość otwierania się na tę samą zbawczą, sakramentalną obecność Jezusa pośród nas, zawsze pozostaje ona wielkim wyzwaniem dla naszej wiary. Podobnie jak w przypadku kobiety cierpiącej na krwotok, tak i my jedynie dzięki wielkiemu zaufaniu do Jezusa, pokonując rozmaite przeszkody i trudności, jesteśmy zdolni trwać przed Nim w postawie adoracji. Wówczas, otwierając się na dar Jego zbawczej, ocalającej nas miłości, możemy też doświadczać konkretnie jej skuteczności w naszym osobistym życiu.

 

 

Wchodzenie w paschalny styl życia

Uzdrawiające trwanie w bliskiej relacji wiary i miłości z Jezusem Eucharystycznym przyczynia się do rodzenia się na nowo i umacniania w nas paschalnego stylu chrześcijańskiego życia. Staje się to możliwe, gdyż adoracja pozwala stanąć przed Jezusem w prawdzie o sobie. Jest to ważne z uwagi na to, że nie chcemy uznać naszych słabości, boimy się ich i uciekamy od nich. Tymczasem zgoda na prawdę o własnej słabości i grzechu pozwala zobaczyć w Jezusie Boże miłosierdzie i w Nim szukać uzdrowienia. Za każdym razem adoracja staje się okazją, by stanąć przed Jezusem z całą swoją biedą, wyznać ją i w Nim szukać oparcia.

 

Wierna adoracja Najświętszego Sakramentu daje sposobność wyzbycia się skupienia na sobie i wyrywa z „kręcenia się” jedynie wokół siebie. Papież Benedykt XVI w przytaczanej wcześniej homilii stwierdził, że w Eucharystii Bóg „daje nam siebie, aby otworzyć nasze życie na Niego, by je związać z tajemnicą miłości krzyża”2. To dzięki tej łasce adoracji chcemy bardziej kochać, przebaczać, powracać do zerwanych więzi, do życia ofiarowanego drugim. Najważniejszym sprawdzianem naszej relacji z Chrystusem zawsze będzie czynna i służebna miłość bliźniego. Adoracja eucharystyczna przysposabia do takiej miłości, uzdalnia do obdarowywania sobą innych, ukazuje sens ofiary i cierpienia.

 

Spotkanie i zjednoczenie z Jezusem w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu rodzi eucharystyczną duchowość. Jej znaczenie podkreśla Benedykt XVI i wymienia następujące racje: „jest antidotum na indywidualizm i egoizm”, „ożywia wspólnotę kościelną”, „jest drogą do przywrócenia godności dniom człowieka”, „pomaga nam podejść do różnych form ludzkiej słabości ze świadomością, że nie umniejszają one wartości osoby, lecz świadczą o tym, że potrzebuje ona bliskości innych, wyrozumiałości i pomocy”3.

 

W tym świetle wyraźnie widzimy potrzebę częstej adoracji Jezusa Eucharystycznego. Na niej możemy uczyć się bowiem cierpliwego czytania swego życia w świetle Chrystusa. Chrześcijanin, który nie ma osobistego kontaktu ze swoim Panem, który przestał Go słuchać i z Nim rozmawiać, nie dojrzewa w powołaniu i stopniowo zatraca swoją tożsamość. Nie bójmy się więc osobistych spotkań z Chrystusem podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. To od nich zależy głębia i jakość naszego życia oraz chrześcijańskiej duchowości. Chrystus ma prawo kwestionować nasze życie i wzywać nas, abyśmy podejmowali coraz to nowe wyzwania w kierunku „więcej”, ale zgodnie z logiką krzyża i Bożego miłosierdzia.

 

Możliwe staje się to jednak w klimacie cichej adoracji Najświętszego Sakramentu. Podczas niej Chrystus wprowadza nas w królestwo Boże i daje swego Ducha, byśmy żyli nowym, paschalnym życiem. W ten sposób adoracja porządkuje nasze człowieczeństwo, oddziela rzeczywiste wybory od pozornych, pełnię od pustki. Adoracja Najświętszego Sakramentu staje się też doskonałym katalizatorem naszego środowiska życiowego, chroniąc przed tym, co rujnuje naszą wewnętrzną ciszę, powoduje chroniczne zmęczenie, rodzi niepokój i zamęt. Pamiętajmy, że jesteśmy powołani do nieustannej adoracji naszego Pana, gdyż tylko przez nią możemy żyć Jego tajemnicą i naśladować Go w życiu dla Boga i ludzi.

 

Ks. Stanisław Haręzga