881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

lek.med. Marcin Samosiej

Kiedy w czasie wizyty w gabinecie zadaję pacjentom pytanie:  czy leczą się na jakieś choroby przewlekłe, odpowiedź często brzmi: „Nie”. Ale kiedy pytam, czy biorą jakiekolwiek leki, wtedy odpowiadają – tak biorę leki „na ciśnienie”.

 

Ten przykład pokazuje, jak bardzo słaba jest w społeczeństwie świadomość problemu, jakim jest nadciśnienie tętnicze. Jak często nie uznajemy go za chorobę, a raczej za pewną naturalna przypadłość, która nie stanowi, jak nam się wydaje, żadnego problemu.
Ta sytuacja oraz świadomość, że nadciśnienie tętnicze jest najczęstszą bodaj chorobą w naszej populacji, skłania do omówienia tej jednostki chorobowej jako jednej z pierwszych. Szacuje się, że około 10 milionów Polaków  ma nadciśnienie, a kolejnych 8 milionów jest nim zagrożonych. Chorują ludzie młodzi i starsi, kobiety na równi z mężczyznami.

 

Chorobę rozpoznajemy, gdy wartości ciśnienia skurczowego przekroczą 140 mm Hg, a rozkurczowego 90 mm Hg, w przynajmniej kilku pomiarach wykonanych w spoczynku. Niestety, nawet bardzo wysokie wartości ciśnienia mogą nie dawać długo  żadnych objawów i dopiero powikłania takie jak: udar mózgu, choroba niedokrwienna czy zawał serca, niewydolność nerek, miażdżyca kończyn dolnych skłaniają nas do działania. Możemy zatem nazwać tę chorobę „cichym mordercą”. I tu najskuteczniejszą obroną jest okresowe mierzenie ciśnienia w domu lub przy okazji wizyt w gabinecie lekarskim. Jeżeli stwierdzamy jego nieprawidłowe wartości, konieczne jest zgłoszenie by WD\\\0022 „”> się do lekarza, by ustalić przyczynę, dokonać oceny stopnia zaawansowania i zaplanować odpowiednie postępowanie.

 

U niewielkiego odsetka chorych przyczyną podwyższonych wartości ciśnienia są choroby nerek, tarczycy czy nadnerczy. Jednak u większości pacjentów obserwujemy tzw. nadciśnienie samoistne, którego geneza jest bardziej złożona. W grę wchodzą tu skłonności odziedziczone po przodkach, wiek, nadwaga, podwyższony poziom cholesterolu, zła dieta, palenie papierosów, szybkie tempo i siedzący tryb życia, przewlekłe narażenie na stres, nadużywanie napojów energetycznych czy leków przeciwbólowych.

 

Któż z nas nie jest narażony na choćby jeden z wymienionych tu czynników ryzyka. Na szczęście część z nich nazywamy „modyfikowalnymi”, tzn. możemy mieć wpływ na ich wystąpienie. I np. rzucenie palenia, odchudzenie się, czy zwiększenie ilości ruchu zmniejszają ryzyko wystąpienia  choroby i powodują obniżenie ciśnienia. Takie postępowanie nazywamy leczeniem niefarmakologicznym i u pacjentów w początkowych stadiach choroby, z niewielkimi zwyżkami ciśnienia, jest ono zalecane zwykle na kilka miesięcy i gdy przynosi efekty, nie ma konieczności wprowadzania tabletek. Już na tym etapie możemy zastosować leczenie ziołami, by likwidować nadwagę, zmniejszać stres, redukować poziom cholesterolu i bezpośrednio obniżać ciśnienie.

 

W mieszankach bonifraterskich stosowanych w leczeniu nadciśnienia przepisujemy pacjentom – ziele serdecznika, kwiat i owoc głogu, korzeń kozłka lekarskiego, liść melisy, kłącze perzu. Kiedy przyjrzymy się złożonemu składowi chemicznemu każdego z tych ziół, możemy zobaczyć, że ich aktywność odpowiada działaniu niemal każdej z grup „chemicznych” leków przeciwnadciśnieniowych.

 

Zioła maja działanie rozszerzające naczynia, zmniejszające nadmierną pobudliwość serca, moczopędne, uspokajające, obniżające poziom cholesterolu. I u pacjentów, którzy systematycznie piją zioła oraz dbają o dietę i odpowiednią ilość ruchu, obserwujemy powrót do prawidłowych wartości ciśnienia. Ci pacjenci nie wymagają często przez wiele lat stosowania żadnych leków. Możemy mówić nawet o „wyleczeniu” z nadciśnienia. Oczywiście, istnieje też grupa osób, u których taka terapia nie wystarcza i konieczne jest wprowadzenie jednego lub więcej leków. Ale takiej sytuacji nie należy się obawiać i nie traktować jej jako „wyrok”.

 

Często słyszymy: „Lekarz kazał mi brać te pigułki do końca życia”. Można by odpowiedzieć, że dzięki braniu  leków ten „koniec” oddali się o kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, a gdy ich nie zastosujemy, nadciśnienie rozwinie swoje powikłania i postępująca miażdżyca tętnic, udar lub zawał  skrócą życie lub obarczą je dodatkowym cierpieniem. Konieczne jest podkreślenie, że nadciśnienie trzeba obserwować i  leczyć do końca życia, ale nie muszą to być tylko i wyłącznie tabletki. Mamy też do dyspozycji  zioła.

 

Połączenie klasycznej farmakoterapii z ziołolecznictwem często pozwala na stosowanie mniejszej ilości leków a w dłuższej perspektywie nawet na odstawienie niektórych preparatów. Oczywiście, jak w każdej chorobie przewlekłej konieczna jest wielka cierpliwość ze strony pacjenta. Stosując regularne pomiary ciśnienia w domu najlepiej o różnych porach doby  ułatwiamy  lekarzowi ocenę przebiegu leczenia. Na szczęście terapia nadciśnienia nie należy do najtrudniejszych  i dysponując wieloma grupami leków oraz licznymi ziołami, jesteśmy w stanie dostosowywać ją do konkretnego pacjenta, tak by uzyskać jak najlepsze efekty przy jak najmniejszym ryzyku występowania działań niepożądanych. Dlatego mierzmy ciśnienie i nie lękajmy się terapii. Z leczonym nadciśnieniem można długo i bezpiecznie żyć.