881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

         W mroźny grudniowy poranek Marcin szedł szybkim krokiem, ogrzewając w kieszeniach zmarznięte ręce. Było jeszcze zupełnie ciemno. Chłopiec zerknął na zegarek, który pokazywał godzinę 06:10. Chyba jeszcze nigdy nie wstał tak wcześnie! Roraty zaczynają się o 6:30, a Marcin o tak wczesnej porze zazwyczaj smacznie śpi. Dziś jednak postanowił, że osobiście sprawdzi, jak wygląda ta poranna msza. O roratach słyszał od rodziców i wiedział też, że część osób z klasy regularnie w nich uczestniczyła. On jednak – mimo że adwent trwał już dwa tygodnie – dopiero dziś zdecydował się pójść do kościoła. Takie ranne wstawanie to nie dla niego. On lubi się wyspać. Nawet kiedy ma do szkoły na 8:30, mama nie może go dobudzić. Dziś jednak ciekawość przeważyła.

 Marcin doszedł do drzwi kościoła i mocno nacisnął klamkę. Wewnątrz panowała cisza, a ciemność rozświetlona była jedynie przez lampkę znajdującą się przy tabernakulum. Ludzie już zaczynali się gromadzić. W bocznej nawie swoje miejsce miały dzieci, których na roratach nigdy nie mogło zabraknąć. W rękach trzymały przygotowane do zapalenia lampiony i w skupieniu oczekiwały na rozpoczęcie

nabożeństwa.

Marcin usiadł w pustej ławce i zaczął modlić się po cichu, ale oczy kleiły mu się niemiłosiernie. Najchętniej leżałby teraz w łóżku pod ciepłą kołdrą… Nagle usłyszał cichy szelest. Przestraszony spojrzał w bok – to ksiądz Jerzy klęczał w tej samej ławce i przewracał kartki w jakiejś książce.

„Ciekawe, co to za książka… Musi być bardzo ciekawa, skoro ksiądz wstaje tak wcześnie, żeby ją czytać…” – pomyślał Marcin. Ksiądz Jerzy, widząc zainteresowanie chłopca, przysunął się bliżej i – jakby czytał w myślach Marcina – szepnął:

– To jest brewiarz.

– To chyba jakaś ciekawa książka? – odważył się wyszeptać chłopiec.

– Tak, bardzo ciekawa – ksiądz Jerzy się uśmiechnął. – To zbiór pięknych modlitw. Księżą o różnych porach dnia otwierają brewiarz i z jego pomocą rozmawiają z Panem Bogiem.

– Tak wcześnie rano też?! – zapytał cicho Marcin, ale ksiądz wyczuł, że chłopiec jest bardzo zdziwiony.

– Oczywiście. Najlepiej zacząć dzień od modlitwy – odparł kapłan.

– No tak, ale ja to lubię się wyspać – szepnął zawstydzony Marcin.

Ksiądz Jerzy uśmiechnął się znowu i powiedział:

– Pamiętaj: „Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”.

– Co to znaczy?

– To znaczy, że kto wstaje wcześnie rano, temu Pan Bóg błogosławi. Tylko trzeba zacząć dzień od modlitwy.

Marcin pokiwał głową ze zrozumieniem, a ksiądz wrócił do lektury. Chłopiec spojrzał w drugą stronę. Tam ksiądz Michał siedział w konfesjonale i także modlił się brewiarzem.

Ktoś jednak ukląkł przy kratkach, więc ksiądz zamknął modlitewnik i nadstawił ucha. Po jakimś czasie kościół napełnił się ludźmi, a ksiądz Jerzy udał się do zakrystii.  Światło wciąż było przygaszone. Marcin niecierpliwie oczekiwał na rozpoczęcie mszy świętej. Pomyślał, że chyba cały adwent powinien być takim niecierpliwym oczekiwaniem na przyjście Pana Jezusa. Po dłuższej chwili organy zaczęły grać, wokół rozbłysły lampiony, które wierni przynieśli ze sobą, a przy ołtarzu świeciła się duża świeca. Marcin wiedział z katechezy, że nazywa się ona roratką.

Organista zaczął śpiewać: „Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry…”, a z zakrystii wyszedł ksiądz Jerzy i ksiądz proboszcz oraz ministranci. Wszyscy mieli lampiony i taka rozświetlona procesja szła przez kościół. Rozpoczynała się msza. Marcin nawet nie zauważył, że senność minęła bezpowrotnie.

– Pięknie wygląda kościół, gdy te wszystkie świeczki się świecą, prawda? – szepnęła Julia, która usiadła właśnie koło Marcina.

Chłopiec pokiwał głową w zadumie. Może jutro też przyjdzie na roraty? Księżą wstają codziennie tak wcześnie – modlą się, posługują w konfesjonale, odprawiają msze święte… Przecież i on mógłby wykorzystać ten czas adwentu na wczesną poranną

modlitwę. Tak, jutro też przyjdzie. W końcu ksiądz Jerzy powiedział, że „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje!”.

Autor: Napisała Anna Michna