881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

Pewnego dnia, na Sycylii, mnich Epifaniusz odkrył w sobie dar Pana: potrafił malować piękne ikony.

Zapragnął namalować jedną, która stałaby się arcydziełem: zapragnął namalować oblicze Chrystusa.

Gdzie znaleźć odpowiedniego modela, zdolnego wyrazić równocześnie cierpienia i radość, śmierć i zmartwychwstanie, boskość i człowieczeństwo?

Epifaniusz nie mógł zaznać już spokoju. Wyruszył w podróż, przemierzył Europę, obserwując każdą twarz.

Niestety, nie istniało oblicze mogące przedstawiać Chrystusa.

Pewnego wieczoru zasnął powtarzając słowa psalmu: «Twego oblicza szukam Panie. Nie ukrywaj przede mną Twego oblicza.».

Miał sen: anioł prowadził go do spotykanych osób i wskazywał na jeden szczegół, który czynił tę twarz podobną do Chrystusowej; radość młodej żony, niewinność dziecka, siłę wieśniaka, cierpienie chorego, strach skazańca, dobroć matki, przestrach sieroty, surowość sędziego, wesołość kuglarza, miłosierdzie spowiednika, zabandażowane oblicze trędowatego. Epifaniusz powrócił do swego klasztoru i wziął się o pracy.

Po roku ikona przedstawiająca Chrystusa była gotowa. Pokazał ją opatowi i współbraciom, którzy zdumieli się i rzucili się na kolana. Oblicze Chrystusa było cudowne, wzruszające, stawiające pytania.

Na próżno pytano Epifaniusza, kto posłużył ma za modela.

Nie szukaj Chrystusa w obliczu jednego człowieka, ale w każdym człowieku szukaj fragmentu oblicza Chrystusowego.

 

Bruno Ferrero