881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

                 Jak powinien zachować się ojciec, kiedy jego nastoletnia córka oznajmi, że jest w ciąży? Moim zdaniem powinien uderzyć się w piersi i powiedzieć: „Droga córeczko! Wybacz mi, że nie umiałem cię kochać! Wybacz, że nie umiałem okazać ci swojej miłości! Wybacz, że również z mojej winy poszukiwałaś miłości w łóżku tego faceta”. Sprawa bowiem najczęściej jest banalnie prosta – wobec braku miłości ojcowskiej dziewczyna szukała dowodów swojej atrakcyjności gdzie indziej.

Chyba większość rodziców się ze mną zgodzi, że najlepiej by się stało, gdyby córeczka zaszła w ciążę dopiero po ślubie. Jednak, niestety, nie zawsze się zgadzają, że czystość przedmałżeńska jest tego jedyną gwarancją. Jest ona znacznie lepszym zabezpieczeniem przed ciążą pozamałżeńską i chorobami wenerycznymi niż prezerwatywy. Gdyby jednak któreś z rodziców podzielało moją opinię, należałoby zadać pytanie:„Co mogą i powinni zrobić rodzice, by uchronić swoje dziecko przed zbyt wczesną aktywnością seksualną?”.

Przede wszystkim rodzice powinni zrewidować własne poglądy na czystość małżeńską. Można powiedzieć, że mają dwie możliwości: albo uświęcić własne pożycie małżeńskie, podporządkowując je wymaganiom Bożej miłości, albo przygotować się na ewentualność profanacji ciała córki. Mam na myśli wychowanie poprzez przykład, który może powstrzymać dziecko przed nieodwracalnym błędem. Rodzice nie muszą wygłaszać prelekcji swojemu dziecku o tym, że nie wolno współżyć poza małżeństwem. Wystarczy, że ich wzajemna miłość i szacunek ukazuje łoże małżeńskie jako „Święte Świętych” rodziny, gdzie dokonuje się cud poczęcia życia, a nie parzenie się samca i samicy rozpalanych przez popęd. Jest rzeczą oczywistą, że najpierw musimy u siebie taki właśnie szacunek do współżycia wypracować. Jest również oczywiste, że wiele czynników nam w tym przeszkadza.

Wymienię tylko najważniejsze. Zdecydowanie profanacją świętej istoty współżycia małżeńskiego jest stosowanie antykoncepcji lub trwanie w „postawie antykoncepcyjnej”, wynikającej z odrzucenia Bożej koncepcji małżeństwa. Mówimy przecież o świętym akcie wzajemnego przenikania się dwóch osób, którego owocem jest nowe życie. Dlaczego więc udajemy, że mąż i żona łączą się w jedno, kiedy między nimi umieszcza się prezerwatywę lub inne środki antykoncepcyjne? Nie jest to żadna komunia cielesno-duchowa, tylko udawanie, zaspokajanie własnego egoizmu. Stosując środki antykoncepcyjne, w ten czy inny sposób, deskaralizuje się świętość współżycia małżeńskiego. Jeżeli jednak chcemy uświęcić nasze współżycie i doprowadzić je do rangi nadanej mu przez Boga, czyli znaku sakramentu małżeństwa – doświadczenia wzajemnej miłości w miłości Chrystusa, musimy raz na zawsze odrzucić antykoncepcję (o środkach wczesno-poronnych chyba nie muszę wspominać). Najważniejsza jest jednak troska o życie duchowe – codzienna wspólna modlitwa małżonków, trwanie w łasce uświęcającej i regularne przystępowanie do sakramentów pokuty i Eucharystii, które uzdalniają do miłości każdego, kto dotąd nie potrafił kochać, ponieważ trwał w stanie grzechu ciężkiego.

Następnie musimy oczyścić nasze umysły od rozpusty pod każdą postacią. Niestety, często niektórzy promują rozpustę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy – oglądając erotyczne i pornograficzne filmy lub zdjęcia, opowiadając nieprzyzwoite kawały i sprośne historyjki, a nawet wtedy, kiedy nie reagują we właściwy sposób na przejawy niemoralności w życiu społecznym. Czyż bowiem nie powinniśmy przeciwstawić się chamskim reklamom, z jakimi wpychają się do naszego życia Playboy i CKM? Zamiast tego udajemy, że każdy ma prawo reklamować, co mu się podoba. Pamiętajmy jednak, że te reklamy mogą pobudzić na przykład jakiegoś chłopaka do sięgnięcia po materiały, które zachęcą go do skorzystania z ciała waszej córki… Wtedy będzie już za późno na narzekanie, że ta młodzież jest taka rozpustna — sami przecież pokazaliśmy młodzieży, że nam nie przeszkadza, kiedy się otwarcie promuje rozpustę…

Kolejny krok, jaki powinniśmy uczynić, to zachęta dla naszych córek, aby nie ubierały’1 się prowokująco. Nie chodzi tu o zabranianie, tylko o uświadomienie dziewczynie, że goły pępek lub zbyt odsłonięte piersi naprawdę mogą wywołać podniecenie u chłopaka. A kiedy chłopak jest podniecony, znacznie trudniej mu panować nad sobą. Staje się wtedy głuchy na argumenty, wydaje mu się, że wszystko będzie dobrze, że nic złego się nie wydarzy – a jeżeli jednak dziewczyna odmówi współżycia, poczuje się skrzywdzony. Czyż nie łatwiej jest po prostu nie pobudzać jego wyobraźni?

I tutaj rola ojca jest nie do zastąpienia. Dziewczyna często ubiera się prowokująco, bo chce wyglądać atrakcyjnie. Imponuje jej to, że chłopcy się ża nią oglądają i zaczepiają ją. Dziewczyna szuka w ten sposób potwierdzenia swojej atrakcyjności, kobiecości. Niestety, bardzo często w poszukiwaniu takiego potwierdzenia wchodzi do łóżka pierwszego lepszego chłopaka… I najczęściej wynika to między innymi z faktu, że jej ojciec nie zauważa jej kobiecych walorów lub nie okazuje, że je dostrzega.

Tak, drodzy ojcowie! To my jesteśmy tymi mężczyznami, którzy powinni w pierwszej kolejności docenić piękno naszych córek. To od nas powinny one usłyszeć po raz pierwszy, że ich figura zaczyna wyglądać kobieco, że są zgrabne i śliczne, że w tej sukience jest im do twarzy. To my powinniśmy być mężczyzną, do którego nastoletnia córka będzie chciała się przytulić w chwili kryzysu emocjonalnego. To my powinniśmy być dla niej wsparciem i źródłem poczucia bezpieczeństwa.

Niestety, wielu ojców boi się okazać dorastającej córce swe uczucia, powiedzieć jej komplement, przytulić ją. Dlaczego? Ponieważ w ich umyśle powstają natychmiast nieprzyzwoite skojarzenia, wzmocnione hałasem medialnym wokół przypadków pedofilii. Jednak wobec faktu, że dziewczyna naprawdę potrzebuje miłości ojcowskiej, mężczyzna musi zdecydowanie oczyścić swój umysł od wszystkiego, co mogłoby zakłócić jego ojcowską więź z córką, i otworzyć dla niej swoje ramiona. I oto znowu wróciliśmy do punktu wymagającego rewizji i oczyszczenia własnych postaw.

Kiedyś trzeba zacząć. Pierwsze kroki mogą być naprawdę trudne – w zależności od tego, jak głęboko jesteśmy uwikłani w pornografię i antykoncepcję. Ale nie wahajmy się wykonać ten pierwszy krok ku uświęceniu swojego łoża małżeńskiego i ku ratowaniu swych córek od rozpusty. Warto podjąć trud całkowitego zawierzenia siebie Bogu przez codzienną modlitwę i powstawanie z każdego grzechu, by zapewnić Boże błogosławieństwo córce, jej przyszłemu mężowi oraz ich dzieciom. Nie ma co zwlekać.

Mirosław Rucki