Prezentowany poniżej tekst pochodzi z czasopisma „Misterium Christi”. Przedstawiamy go Państwu celem przyjrzenia się teologii Wielkiego Postu, zasięgnięcia informacji o tradycji liturgicznej tego okresu. Mamy nadzieję, że tekst ten, choć pisany kilkadziesiąt lat temu, pozwoli głębiej zanurzyć się w tradycję przeżywania tego wyjątkowego czasu.
Kościół święty, Matka nasza, przygotowuje nas stopniowo do głównych świąt swego cyklu liturgicznego. Jak wiadomo, dwie wielkie tajemnice, około których obraca się cała ekonomia chrześcijańska: Wcielenie i Odkupienie, rządzą całym rokiem liturgicznym. Dlatego też Kościół dokłada wszelkich starań, aby przygotować swe dzieci do godnego i pobożnego obchodzenia – digne ac devote – świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Już „pogrzebaliśmy Alleluja” zamykając w ten sposób cykl Bożego Narodzenia, i minął pierwszy etap prowadzący nas ku Wielkanocy. Czas Siedemdziesiątnicy stawił nam przed oczy grzech, upadek natury naszej. .Lekcje Brewiarzowe tego okresu, wyjęte z Księgi Rodzaju, głosiły nam w języku biblijnym, uroczystym a obrazowym, dzieje grzechu pierworodnego; straszny to dramat, czyniący z człowieka wroga Stwórcy swego!
Circum dederunt me dolores mortis (Boleści śmiertelne objęły mnie). Tak zaczynał się Introit w Siedemdziesiątnicę i ciężar grzechu, o którym mówi Księga Święta, krępował nasze kroki, przytłaczał nas ku ziemi: Adhaesit in term venter noster (Zostaliśmy powaleni na ziemię).
Tak więc istnienie grzechu jest faktem. Każdy z nas czuje się winowajcą; wyznajmy zatem szczerze: grzesznymi jesteśmy. Z Wielkim Postem wchodzimy w drugi przedsionek, zbliżający nas do „Świętego Świętych”, do przybytku, gdzie ma się odprawić wielka Ofiara przebłagalna. Wielki Post w całym tego słowa znaczeniu jest czasem pokuty, gdzie dusza ma się uleczyć i wzmocnić. Tygodnie będą upływać za tygodniami; wstępowanie na górę Kalwarii odbywać się będzie przez stopniowe wznoszenie się, aby przygotować duszę do wielkiego przebaczenia.
Lecz Wielki Post jest nie tylko czasem pokuty, postu, ale i czasem intensywniejszego życia chrześcijańskiego – „świętym czasem” naprawy błędów przeszłości, wzrostu w cnocie i współzmartwychwstania z Chrystusem, gdy się z Nim razem umarło grzechowi. Zapewne, Wielki Post tak pojęty powinien by się rozciągać na cały rok. I rzeczywiście, św. Benedykt mówi w swej Regule (rozdz. 49): Życie zakonnika powinno by być dostosowane do obserwacji Wielkiego Postu; jednak taka doskonałość w niewielu się znajduje.
Ale to pewne, że Wielki Post przypomina nam przedziwnie nasze obowiązki i pobudza nas do gorliwego dążenia do doskonałości. Są to jakby wielkie, pierwszorzędne 40-to dniowe rekolekcje, gdyż sam Kościół święty, natchniony Duchem Świętym, dawać będzie przez te sześć tygodni pokarm duchowy przeznaczony na odżywienie dusz naszych.
Rekolekcje! To słowo przeraża niektórych: zaraz się myśli o kilku dniach zamknięcia w jakimś klasztorze, o szeregu nauk, którymi karmią nieszczęsne ofiary, kilka razy dziennie przez 3 lub 4 dni, o tym lodowatym milczeniu, które zmusza do przestawania z samym sobą i do szperania w sumieniu swym na wszystkie strony.
Lecz tak nie jest. Przeciwnie: dana jest każdemu możność odprawienia rekolekcji kojących i cichych, gdzie pokarm duchowy podany jest w mądrze odmierzonych dawkach, co pozwala każdemu nie odrywać się od koniecznych zajęć codziennych i nie zobowiązuje do życia pustelniczego.
Wielki Post otwiera się niezwykłym obrzędem, w Środę po niedzieli Pięćdziesiątnicy: jest to posypanie popiołem. Użycie popiołu w czynnościach liturgicznych spotkać można nie tylko w Starym Zakonie, lecz nawet u pogan. Don Cabrol pisze, iż w Grecji, w Egipcie i w Chinach używano popiołu w obrzędach żałobnych. U niektórych narodów czerniono się na znak żałoby popiołem, sadzą lub błotem. Chrześcijanie przejęli po prostu ten symbol w tym samym znaczeniu, co Żydzi, tj. dla oznaczenia pokuty i żałoby.
Popiół jest szczątkiem rzeczy zniszczonej na proch przez ogień i przypomina, że wszystko jest znikome; kolor jego ciemny oznacza ból, lotność – skruszenie serca żalem unicestwionego, miękkość – podatność duszy w rękach Bożych, jaką ma popiół w palcach naszych; gorycz zaś jego przywodzi na pamięć pokutę, która wymaga ofiar i umartwienia.
Użycie popiołu weszło do liturgii katolickiej w początkach V-go wieku i dziś jeszcze czytamy w Pontyfikale Rzymskim tytuł: Wydalenie (expulsio) pokutników publicznych z kościoła w Popielec.
W Rzymie wykluczony chwilowo z kościoła pokutnik golił sobie głowę, przywdziewał szaty żałobne i posypywał się popiołem. Taka pokuta mogła trwać całe życie. Nie wolno mu było nosić broni, żenić się ani żyć w stanie małżeńskim.
Jak łatwo się domyślić, długa i ponura ceremonia, opisana w Pontyfikale nie utrzymała się (…). Istniała ona jednak we Francji, w niektórych przynajmniej diecezjach, jeszcze w XVII i XVIII wieku.
Święcenie popiołu jest jedną z najuroczystszych benedykcji w roku. Składa się z antyfon, z responsoriów i z pięciu modlitw, które liczą dziś więcej niż jedenaście wieków istnienia.
Posypywanie wiernych popiołem przez kapłana odbywa się przy słowach tak poważnych i imponujących w swym surowym realizmie: Memento, guia cinis es et in cineiem ieverteńs (Pamiętaj, człowiecze, żeś prochem jest i w proch się obrócisz).
Zapewne to są słowa twarde do słuchania dla pychy ludzkiej, przypominające bez ogródki pochodzenie człowieka i rozsypanie się w proch jego ciała po śmierci. Mają one szarą barwę ziemi i chłód grobu; streszczają cały świat myśli cmentarnych i lepiej dają zrozumieć słynne Sic transit gloria mundi (Tak mija światowa sława). Oderwane od towarzyszących im tekstów liturgicznych, miałyby one dźwięk zimno-ponury, lecz akcent pokutny, który je przenika, krzyk ufności, który się wyrywa z serca w Introicie Mszy Popielcowej, następującej natychmiast po rozdaniu popiołów, słowa Chrystusa Pana w Ewangelii, zawsze krzepiące, odejmują im nieco tej cierpkości i przynoszą, to, co jest tajemnicą naszej liturgii katolickiej: pewność wysłuchania, opartą na ufności niezachwianej w moc zasług Chrystusowych.
Msza dnia tego wprowadza nas od razu w ducha Wielkiego Postu; mówi ona wciąż o poście, który rozciągnie się na dni 40, na wzór postu Chrystusa Pana na pustyni.
Święta bo jaźń tchnie z tych tekstów, ale jak wspominaliśmy i wielka ufność: nawet największy grzesznik może się spodziewać przebaczenia, jeżeli tylko będzie czynił pokutę za swe winy.
W lekcji z Joela proroka jest słowo, które wyraża całą doniosłość rozpoczynającego się czasu pokutnego: Scindite corda vestra, et non vestimenta vestm (Rozdzierajcie serca wasze, a nie szaty wasze). Precz z faryzeizmem! Wejdźmy do wnętrza duszy naszej: tam powinna się odbyć prawdziwa pokuta, gdyż grzech nie polega na zmazie zewnętrznej, lecz wypływa z serca człowieka i tam, na jego dnie, jest plama.
Prorok Joel nawołuje Żydów do pokuty; obraz to wstrząsający, ale – śmiem powiedzieć – nieco teatralny. Co za różnica z pokutą, zalecaną prawem ewangelicznym, wprowadzonym przez Chrystusa: Ty zaś, kiedy pościsz, namaszcz głowę twoją i umyj oblicze twoje, abyś się nie okazał ludziom, iż pościsz (Mt 6, 17).
Co za piękne i szlachetne pojęcie! Co za dyskrecja pełna miłości, ale też o ile wyższa asceza, która nam każe uśmiechać się do Boga, z miłości ku Niemu, z miłości ku braci naszej, podczas gdy serce krwawi się, a ciało ze znużenia ustaje.
Charakterystyczna jest ostatnia modlitwa: Super populum, dodana po modlitwie po komunii. Diakon odwraca się do ludu i rzuca mu wezwanie: Humiliate capita vestra Deo (Ukorzcie głowy wasze przed Bogiem). Głowy chylą się kornie, podczas gdy kapłan odmawia modlitwę pokutną, która jest zapewne śladem dawnej ceremonii, o której wspominaliśmy wyżej, a także dawnego błogosławieństwa.
Ten wstęp do Wielkiego Postu, który zachował po dziś dzień w Popielec wiele z dawnych form liturgicznych, przybiera w klasztorach benedyktyńskich cechę szczególną. Ponieważ są one, wedle wyrażenia św. Benedykta, szkołą służby Bożej – schola Dominici seruitii – staną się przeto oczywiście w tym świętym okresie 40-to dniowym widownią życia pokutno-kontemplacyjnego dla zakonników.
O godzinie naznaczonej przez Opata, cała społeczność klasztorna gromadzi się w Kapitularzu. Jeden z akolitów staje przed pulpitem i czyta rozdział św. Reguły, opowiadający o obserwacji wielkopostnej. Skończywszy czytanie, podaje Opatowi księgę do pocałowania, po czym Opat komentuje słowa Mistrza i rozwija przed braćmi myśli i uczucia, jakie mają im przyświecać i ożywiać ich w tym świętym czasie. Potem rozdaje wszystkim książki do czytania w okresie wielkopostnym, idąc w tym za wskazówką daną przez samego Założyciela: Niech w tych dniach Wielkiego Postu bracia otrzymają wszyscy książki z biblioteki, po jednej dla każdego; przeczytają je ciągiem, całe. Książki te mają być rozdane na początku Postu.
Książka wielkopostna! Pomysł może się wydać dziwnym. A jednak byłby tak łatwy do urzeczywistnienia przez wszystkich chrześcijan! Bierzmy więc tę księgę, czerpmy chętnie z niej, a gdy w jej pięknie zasmakujemy, stanie się nam wnet nieodłącznym towarzyszem, bez którego nie zdołamy się obyć.
Karol van Oost OSB
„Misterium Christi”, 1931
Tekst pochodzi z pisma
„Królowa Apostołów” luty 2010 r.