Strzeż się dyskotekowego narkotyku.
Pigułka gwałtu zwana jest także „narkotykiem dyskotekowym”. Jest to organiczny związek chemiczny, kwas gammahydroksymasłowy, w skrócie GHB. Co ciekawe, w niewielkich ilościach produkuje go nasze ciało – GHB występuje u ludzi w ośrodkowym układzie nerwowym.
GHB dobrze rozpuszcza się w wodzie – a zatem we wszystkich napojach, jak piwo i drinki. Działa szybko, wystarczy kwadrans, pół godziny, żeby ofiara straciła świadomość na co najmniej kilka godzin. Narkotyk ten trudno wykryć, we krwi utrzymuje się do ośmiu godzin, w moczu – 12. Tak więc następnego dnia, kiedy ofiara oprzytomnieje – często w dramatycznych okolicznościach – bardzo trudno jest ustalić, czy istotnie został podany GHB. Substancją tą posługują się nie tylko gwałciciele, ale też złodzieje. W takim przypadku ofiara sama oddaje złoczyńcom np. karty kredytowe i sama zdradza im numery PIN.
Jak to działa
GHB jest neuroprzekaźnikiem, czyli związkiem, którego cząsteczki pomagają przenosić sygnały między neuronami. Wspomaga uwalnianie dopaminy, innego neuroprzekaźnika, używany jest więc nie tylko jako pigułka gwałtu, ale także zażywany świadomie, jako coś w rodzaju rekreacyjnej używki. Ostateczny efekt działania GHB zależy oczywiście od dawki – przyjęcie małej porcji (około 1 g) ma działanie podobne do tego, jakim skutkuje wypicie paru drinków. Człowiek jest rozluźniony, radosny, doskonale się czuje. Jednak od tego miłego uczucia relaksu i euforii jest tylko krok do nieprzyjemnych objawów zatrucia. Mówiąc krótko – średnie dawki (do 2,5 g) mogą wywołać zawroty głowy, złe samopoczucie i wymioty szybciej, niż zdąży się dokończyć swoje piwo zaprawione GHB. Po zażyciu dużych dawek często zapada się po prostu w sen. Zależnie od indywidualnej podatności, taki efekt może pojawić się już po zażyciu około 2 g GHB. Sęk w tym, że stosując takie tabletki „dla rozrywki”, nie znamy dokładnej zawartości hydroksymaślanu! Łatwo więc o przedawkowanie, które w skrajnych przypadkach może skończyć się śmiertelnym zatruciem. Ofiara zatruta GHB ma bardzo płytki oddech, wymiotuje, ma drgawki, jej źrenice nie reagują na światło. Można się domyślić, że osobie w takim stanie należy udzielić natychmiastowej pomocy lekarskiej. Ale mówimy tu o sytuacjach imprezowych, dyskotekowych, gdzie młodzież często nadużywa alkoholu – z całkiem podobnym skutkiem. Nic więc dziwnego, że współtowarzyszom zabawy zdarza się zlekceważyć takie – a co dopiero łagodniejsze – objawy działania GHB.
Skąd się to wzięło
GHB u początków swojej „kariery”, w latach 60. ubiegłego wieku, stosowane było w anestezjologii jako środek rozluźniający podczas operacji chirurgicznych. Podawano je też rodzącym kobietom, aplikowano przy bezsenności i w alkoholizmie. Jednak dobroczynna pigułka – tania i prosta nawet w domowej produkcji – błyskawicznie trafiła na ulice jako śmiertelnie niebezpieczny narkotyk, najpierw w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, potem zalewając Europę, wreszcie, od niedawna, docierając do Polski. Rzec by można, że GHB do zbrodniczych celów nadaje się wprost wyśmienicie – nie ma wyczuwalnego smaku, jest bezbarwne i bezwonne, z łatwością rozpuszcza się w wodzie.
A skoro nie da się go wyczuć, trudno też stwierdzić nawet w przybliżeniu, jaką ilość przyjmujemy. W dodatku GHB wywołuje częściową amnezję, co z punktu widzenia złodzieja lub gwałciciela jest okolicznością niezwykle wprost korzystną.
Jak się chronić
Nie ryzykuje tylko ten, kto nic nie robi i siedzi w domu. Ale młodość ma swoje prawa, młodzi ludzie lubią bawić się wspólnie na dyskotekach, w klubach i na dużych imprezach muzycznych. I tam właśnie czyha na nich zagrożenie.
Poniżej – podstawowe zasady, które warto zapamiętać i zastosować przy okazji najbliższej zabawy w szerszym gronie.
1. Nie chodź na imprezy samotnie
Najlepiej bawić się w grupie dobrych przyjaciół i umówić na kontakt – przynajmniej wzrokowy – co kilkanaście minut lub co pół godziny. W ten sposób będziemy pewni, że ktoś nad nami czuwa. Idealną sytuacją jest obecność „anioła stróża”, czyli wyznaczenie jednej z osób do roli trzeźwego kontrolera. To jednak może być trudne, bo zapewne nie każdy ma ochotę spędzać wieczór w klubie, pilnując reszty swoich – coraz lepiej bawiących się – znajomych. Ale może warto spróbować tego systemu, obejmując rolę „opiekuna” na przykład rotacyjnie?
2. Pilnuj swojego drinka
Nie pij niczego, co przynosi ci ktoś nieznajomy. Nie próbuj cudzych napojów. Uważaj też na barmana – patrz, jak przyrządza twoje picie i co wlewa do twojej szklanki. Najlepiej pij z własnoręcznie otwartej butelki lub puszki. I nigdy, przenigdy, nie zostawiaj jej bez opieki. Kiedy wychodzisz do toalety, po powrocie możesz równie dobrze wylać resztę swojego piwa, jeśli nie wiesz, co się z nim działo. Nie ryzykuj!
3. Kiedy poczujesz się dziwnie albo wręcz źle, po niewspółmiernie małej ilości alkoholu, natychmiast szukaj pomocy u znajomych
Im szybciej znajdziesz się pod opieką i w bezpiecznym miejscu, tym lepiej. Ale zapamiętaj – twoim opiekunem musi być zaufana osoba, a nie przypadkowy, jakkolwiek miły znajomy. Wiele napaści ma miejsce właśnie w domach ofiar, gdzie zostały przyprowadzone przez gwałciciela, który starannie zaplanował taki właśnie scenariusz przestępstwa.
Na rynku są testery, wykrywające zawartość narkotyku w napojach. Warto się w nie zaopatrzyć i sprawdzać „podejrzane” drinki. Ale dobrze wiedzieć, że test ten wykrywa tylko obecność GHB i inny, podobnie działający związek, ketaminę. Ponadto, w przypadku kolorowych drinków, może być zawodny. Jednak ciągle pracuje się nad jego udoskonalaniem i dziś można przyjąć, że w zwykłym piwie test wykryje obecność GHB z 99-procentową pewnością.
Bożena Paciorek