881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

Trzydzieści trzy metry i czterdzieści pięć centymetrów. Tyle mierzyła najdłuższa palma, którą ustawiono rok temu. Dziś w Lipnicy Murowanej konkurs na najwyższą w Polsce palmę wielkanocną odbywa się po raz pięćdziesiąty drugi.

Wrzawa na rynku panuje od rana. Rzemieślnicy ustawiają kramy z wielkanocnymi ozdobami. W tłumie przemykają dziewczyny i chłopcy w krakowskich strojach ludowych. Jesteśmy wszak w Małopolsce. Tutaj urodził się, został ochrzczony i wyrósł św. Szymon z Lipnicy, chluba parafii. Ale to nie koniec sław, choć dziś najsławniejsze są palmy.

Na stołach kraszanki, pisanki zdobione techniką batiku (przy pomocy wosku), wydrapywane i wypalane z gliny; baranki, kurczaki, zające… I najróżniejsze palmy: z bibuły, suszonych kwiatów, fantazyjnie zwijanych liści, kłosów i traw. Zainteresowanych nie brakuje – lipnicki rynek gości co roku około 15 tysięcy turystów z Polski i zagranicy. Najwięcej osób gromadzi się rankiem pod ustawioną w 1913 r. figurą św. Szymona i sąsiadującymi z nią drzewami. Bacznie obserwują, jak kilku mężczyzn pcha z całej siły kilkudziesięciometrową palmę, usiłując postawić ją do pionu, a pozostali – wybierają sznur, którym mocują palmę do drzewa.

WYSOKIE, SMUKŁE I GIĘTKIE

Ocenie podlegają tylko palmy postawione do pionu. Gdy udaje się to zrobić, na rynku rozlegają się brawa. – Postawienie palmy jest jeszcze trudniejsze niż jej wykonanie – mówią organizatorzy. – Palma jest ciężka, nawet do 100 kg, wysoka na 15-30 metrów, wykonana tylko z naturalnych, mało wytrzymałych elementów, a tak cienka – by mogły ją u nasady objąć męskie dłonie. Trzeba więc wysiłku, by – zgodnie z tradycją – postawić ją tylko za pomocą sznura, tyczek i własnych rąk, a przy tym nie złamać.

– Drewnianej tyczki, na której buduję palmę, szukam rok lub dwa wcześniej – wyjaśnia Andrzej Leszczyński, który w 2009 r. zajął drugie miejsce, stawiając palmę o wysokości 28 m. – Dzięki temu drewno zdąży wyschnąć i jest lżejsze.

Rok wcześniej gromadzi się także kwiaty, których – już suchych – używa się przy wykonaniu mniejszych palm niesionych podczas procesji. Kilka tygodni przed Niedzielą Palmową uczestnicy konkursu rozpoczynają intensywne przygotowania.

– Prace rozpoczyna się od okładania tyczki wiklinowymi prętami i wiązania ich wikliną – mówi Zbigniew Urbański i podkreśla – żadnego sznurka! W zeszłym roku Zbigniew Urbański pobił o 6 cm własny rekord i zajął pierwsze miejsce w konkursie. – Żeńska część rodziny co najmniej dwa tygodnie wcześniej zaczyna przygotowywać kwiaty z kolorowej bibuły. Pracują po kilka godzin dziennie – bo takich kwiatów potrzeba około czterystu. Później nadchodzi czas na dekorowanie palmy: wstążkami, ozdobami z bibuły, bukszpanem. Na lipnicki rynek niesie ją kilku mężczyzn.

ZWYCZAJE ŻYWE DO DZIŚ

Wysokie palmy wykonuje się w tym regionie od wieków. Do dziś żywe są także niektóre zwyczaje z nimi związane. – W tradycji ludowej gałązki wierzby są uznawane za symbol zmartwychwstania i nieśmiertelności duszy, dlatego są ważnym składnikiem palm – wyjaśnia Danuta Cetera, etnograf.

Poświęcone stawały się znakiem wiary w moc i opiekę Boga. – Krzyże z poświęconych palm przybijano do domu, z palmami wielkanocnymi obchodzono gospodarstwo, gładzono nimi krowy – mówi Danuta Cetera. – Wychodząc z kościoła, ludzie dotykali się nimi nawzajem, co można odczytać jako formę życzeń: wszystkiego dobrego, bądź zdrowy.

Do dziś na polach, w ogrodach i przy domach możemy zobaczyć krzyże z poświęconych palm wbite w ziemię. Mniejsze krzyżyki wiesza się także w domach.

GDYBY NIE WIARA

Konkurs na najwyższe i najpiękniejsze palmy zorganizował po raz pierwszy w Lipnicy Murowanej miejscowy poeta Józef Piotrowśki w 1958 r. Świadczyły one wówczas o zamożności gospodarzy. „Ile morgów pola, tyle metrów palmy” – głosiła tradycja.

Dziś nie ma już takiej zależności. Ogromną wciąż rolę odgrywa natomiast wiara uczestników. Zbigniew Urbański ofiaruje Bogu pracę związaną z przygotowaniami do konkursu – w intencji zdrowia. I dziękuje pracą za pomyślność.

– Przygotowanie palmy wymaga tyle czasu, kosztów, umiejętności i wysiłku, że gdyby nie motywowała mnie wiara, raczej bym się tego nie podejmował – dodaje Andrzej Leszczyński.

Panowie przyznają, że – owszem – zwycięstwo daje satysfakcję. Ale palmy wykonują przede wszystkim dla Bożej chwały, uświetnienia świąt i po to, by zachować tę wspaniałą tradycję.

Konkursowi na najwyższą i najpiękniejszą palmę oraz kiermaszowi rękodzieła towarzyszy bogaty program artystyczny. Na scenie prezentują się m.in. orkiestry dęte oraz zespoły pieśni i tańca z regionu. W tym roku swój przyjazd do Lipnicy zapowiedział prezydent Lech Kaczyński, a uroczystej Mszy św. na rynku ma przewodniczyć ks. bp Wiktor Skworc, ordynariusz tarnowski. Atrakcją tego dnia są także odbywające się nieopodal rynku warsztaty ginących rzemiosł, podczas których swoja pracę prezentują m.in. kowal, garncarz, bednarz. Przez cały dzień można zwiedzać lipnickie zabytki.

POZYTYW SZKATULNY

Stuosobowa kolejka na cmentarzu, na północny wschód od rynku miejscowych już nie dziwi. Turyści czekają, by wraz ż przewodnikiem zwiedzić największą tutejszą atrakcję – kościół św. Leonarda, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W tym miejscu modlił się król Władysław Łokietek, który nadał Lipnicy Murowanej prawa miejskie w 1327 r. Tu przychodzili rodzice św. Urszuli i bł. Marii Teresy: Antoni i Józefina Ledóchowscy, spoczywający w tutejszym podziemiu. Tu przyjeżdżali kardynałowie Stefan Wyszyński i Karol Woj tyła.

– Pierwsza budowla została wzniesiona w 1141 r. na miejscu pogańskiej gontyny czyli świątyni – wyjaśnia przewodnik wchodzącym do środka osobom. – Do dziś pozostał po niej dębowy słup w kształcie głowy Światowida, który wspiera z tyłu ołtarz. Obecna budowla powstawała od wieku XV. Ściany i sufity kościoła są od wewnątrz ozdobione polichromią z różnych okresów. Najbardziej interesujące to Ukrzyżowanie, Sąd Ostateczny, Ostatnia Wieczerza, Męka Pańska oraz ilustracje Dekalogu. Barokowa ambona pochodzi z 1711 r., w ołtarzu znajdują się kopie tryptyku: rozmowy Świętej Rodziny ze św. Leonardem, adoracji Dzieciątka oraz św. Mikołaja.

W Niedzielę Palmową w świątyni odbywa się niezwykły koncert na pozytywie szkatulnym – skrzynkowym instrumencie organowym, jednym z siedmiu w Polsce czynnych instrumentów tego typu.

ŚLADAMI ŚWIĘTYCH

Ze św. Szymonem z Lipnicy Murowanej, bernardyńskim filozofem, kaznodzieją i teologiem, jest związany kolejny, udostępniony do zwiedzania zabytek – barokowe sanktuarium pod jego wezwaniem. Stoi tuż przy rynku, wybudowane w pierwszej połowie XVII w. na miejscu, gdzie stał dom patrona. Wewnątrz znajdują się relikwie świętego trwale wystawione w zagłębieniu tylnej części mensy ołtarza. Obok kościoła – studnia, której wykopanie sfinansowała wg przekazu mieszczanka Stawinowska, na polecenie otrzymane od świętego we śnie. Gdy to uczyniła, została uzdrowiona z poważnej choroby.

Wierni do dziś używają tej wody przy różnych dolegliwościach, a szczególnie w chorobach oczu, gardła i niepłodności. Tuż obok sanktuarium stoi gotycki kościół parafialny św. Andrzeja Apostoła. Wzniesiony z fundacji króla Kazimierza Wielkiego w 1363 r.; później przebudowywany, kryje m.in. gotycką figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem zwana Piękną Madonną oraz chrzcielnicę z XIV w., przy której przyjął chrzest św. Szymon.

Idąc główną ulicą wsi, dotrzemy do wzniesionego w stylu neoklasycystycznym dworu Ledóchowskich w Lipnicy Dolnej. Tutaj przez kilka lat mieszkała św. Urszula Ledóchowska (1865-1939) – założycielka zgromadzenia zakonnego Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego i jej starsza siostra bł. Maria Teresa Ledóchowska (1863-1922) – misjonarka, założycielka żeńskiego zgromadzenia zakonnego Sióstr Misyjnych św. Piotra Klawera. Obecnie znajduje się tu Katolicki Ośrodek Studiów Społecznych i muzeum pamiątek rodziny Ledóchowskich.

Z pozoru Lipnica Murowana jest niewielką miejscowością, jakich wiele na mapie Polski. Zamieszkuje ją raptem dziewięćset osób. A jednak jest znana na całym świecie dzięki swoim świętym i… konkursowi palm. Tutaj ludzie nie wstydzą się tradycji i nie boją się wysiłku, choć przecież nie przynosi on materialnych korzyści. Dorota Niedźwiecka

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 28 marca 2010