Marcin Kwaśny, aktor teatralny, telewizyjny i filmowy, a także scenarzysta i reżyser nie wstydzi się otwarcie mówić o swojej wierze w Boga. – Przez 18 lat byłem poza Kościołem, z dala od Pana Boga. Byłem antykatolikiem, antyklerykałem. Powiedziałem jedno zdanie: Panie Jezu, jeśli istniejesz, to mi pomóż, bo sobie nie radzę. To była łaska wiary – przyznał niegdyś artysta.
Marcin Kwaśny w niedawnej rozmowie z Damianem Krawczykowskim opowiedział o swoim nawróceniu oraz o tym, jak przez kilkanaście lat był daleko od Boga i Kościoła.
Ktoś kiedyś pięknie powiedział: nie mów o Bogu, jeśli nikt cię nie pyta, tylko działaj tak, żeby sam zaczął pytać. To szalenie trafne. Nie ma nic gorszego niż to, gdy ktoś mówi o Bogu, a sam jest z Nim w kolizji. To taki faryzeizm, jeśli słowa nie pokrywają się z czynami – zauważył Marcin Kwaśny.
Kwaśny o filmie „Spowiedź”
Artysta opowiedział także o swoim filmie „Spowiedź”, który opowiada o wyjątkowości tego sakramentu oraz o tym, skąd wziął pomysł na tę produkcję.
– Nie ukrywam, że decyzja o tym filmie była przemodlona. Na adoracji w głębi serca usłyszałem wyraźnie, że mam to zrobić, że znajdą się na to pieniądze. I rzeczywiście, znalazły się fundusze i do projektu dołączyli niesamowici ludzie. Pan Bóg dał mi najlepszą ekipę aktorów i realizatorów – zaznaczył Kwaśny.
Na pytanie, czy nie bał się, że film „Spowiedź” ze względu na kilka kontrowersyjnych scen, może zostać odebrany negatywnie, odpadł: „Nie bałem się, dlatego że Jezus sam mówi, iż przyszedł nie do zdrowych, tylko do chorych – do tych, którzy mają się źle. Gdy kręciłem ten film, myślałem o ludziach, którzy są daleko od Boga, którzy Go nie znają, nie są dotknięci Jego łaską. Jak wiadomo, młodzież jest bardzo czuła na wszelkiego rodzaju fałsz. Nie chciałem, żeby ten film to była tzw. katolipa. Bardziej wyraziste dialogi mają szansę mocniej do niej przemówić”.
„Najbardziej żywo doświadczam Boga w sakramencie Eucharystii”
Aktor przyznał również, że największą obecność Boga czuje w sakramencie Eucharystii. – Najbardziej żywo doświadczam Boga w sakramencie Eucharystii. Od momentu nawrócenia otrzymałem dar łez po przyjęciu Komunii św. Każde przyjęcie Jezusa w sakramencie jest dla mnie niezwykle wzruszającym momentem. Na początku było to dla mnie wręcz wstydliwe, ale dziś już do tego przywykłem – stwierdził.
W rozmowie, która ukazała się na portalu niedziela.pl, artysta odniósł się także do bycia fałszywym chrześcijaninem. – Nie ma nic gorszego niż odklepywanie paciorków i przyjęcie postawy: „to będzie nam dane już raz na zawsze, ta łaska”. To tak nie działa. Trzeba się nawracać każdego dnia, prosić na kolanach Boga o to, żeby przymnożył nam wiary, bo jesteśmy tylko słabymi ludźmi. To jest normalne. Widzę jednak, że jeśli człowiek potrafi się przyznać do własnych słabości, to wtedy daje pole do działania mocy Bożej – zauważył.