Władza i wiedza zwykle idą w parze z pychą. Jednak nie w przypadku mędrców ze Wschodu, którzy natchnieni przez Boga udali się w długą wędrówkę, by pokłonić się maleńkiemu Jezusowi. Nie wstydzili się oddać czci, jak również złożyć darów: złota, kadzidła i mirry, dając tym wyraz swojej pokory i bezkresnej mądrości. Przecież tylko ludzi posiadających głęboką mądrość stać na pokorę, uniżenie i umiejętność słuchania innych.
Trzej Królowie pozostawili swoje ważne, państwowe zajęcia i wiedzeni przez gwiazdę betlejemską udali się w długą wędrówkę do ziemi izraelskiej, by cześć oddać nowo narodzonemu Jezusowi. Nie czuli, tak jak Herod, zagrożenia, że oto narodził się król, który pozbawi ich władzy i zabierze zgromadzone dobra. Oni, przepojeni wiedzą i natchnieni Bożą łaską, nie zważali na nic. Po prostu poszli przywitać nowo narodzonego człowieka, który, jak się okazało, był Synem Bożym.
Do podszytej wiatrem szopy, nad którą pojawiła się jasność, pierwsi przybyli pasterze. Ludzie w owych czasach wyjęci spod prawa i niechętnie widziani pośród wiejskich zagród. Wynajmowani byli jedynie do pasania owiec. Zajrzeli z ciekawością do wnętrza stodoły i na klepisku, na wiązce siana, ujrzeli noworodka i pochylonych nad nim ubogich rodziców. Niby nic szczególnego, ale jakaś Boża siła kazała im klęknąć i pokłonić się Dzieciątku. Laska Boża, która zawładnęła ich duszami, kazała też żałować za popełnione kradzieże i złe uczynki.
Zadziwili się bardzo, gdy w otwartych raptem wierzejach ujrzeli trzech bogato ubranych mędrców. Jeszcze bardziej zadziwili się, gdy ci możni panowie w uniżonym, pokornym ukłonie Dzieciątku dary. Zrozumieli, że Zbawiciel się narodził.
Uboga szopa w niewielkiej wiosce Betlejem stała się więc po wsze czasy miejscem pojednania i prawdy, że Jezus narodził się dla wszystkich: pasterzy wyjętych spod prawa i największych mędrców i królów.
6 stycznia, czyli Święto Trzech Króli, symbolizuje pojednanie ludzi wszystkich stanów i zawodów.
4.01.2015