Jezus mógł poprzestać na oświadczeniu: "Mają Ewangelie, moje słowa, moje przypowieści, opisy moich cudów, moich wzdrowień, mojego ukrzyżowania, zmartwychwstania, ukazywania się Apostołom, Marii Magdalenie. Niech się tym zadowolą".
Ale nie jest to w stylu Boga – przychodzić pośrednio, przez książkę, słowa czy wspomnienie. Tb nie jest Jego sposób postępowania.
Jezus chciał pozostać z nami w Eucharystii, On sam, osobiście, z całą swą istotą, aby mógł dalej nas dotykać, aby mógł wchodzić w nas, stawać się naszym pokarmem.
Skądinąd jesteśmy nawet w lepszej sytuacji niż Apostołowie przed Ostatnią Wieczerzą. Oni mogli słuchać Jezusa, mogli Go dotykać, mogli Mu towarzyszyć, ale Jezus pozostawał poza nimi. Tymczasem Jezus jest teraz tak bliski, że wchodzi w nas pod postacią chleba i wina. Nie może być nam bliższy niż w ten sposób. A jest On w nas całkowicie, z ciałem i duszą, z bóstwem i człowieczeństwem. Eucharystia nie jest jakąś rzeczą Jezusa, ale samym Jezusem. (…)
Jezus jest w eucharystycznym chlebie i winie w sposób tajemniczy, lecz rzeczywisty.
Kościół nigdy nie przestał tego głosić w ciągu dwudziestu wieków, choć zawsze było to trudne do uwierzenia.
Jak mogę wiedzieć, że ja wierzę w rzeczywistą obecność Jezusa w chlebie eucharystycznym? Czy jest jakiś środek, jakieś kryterium, by to wiedzieć, by sprawdzić, że moja wiara jest rzeczywista i że się nie łudzę? (…)
Wtedy mogę wiedzieć., że wierzę naprawdę w rzeczywistą obecność żywego Jezusa w Eucharystii, kiedy mówię do Niego. Bo do rzeczy, do przedmiotów nie mówi się. Mówi się do osób.
Więc czy mówię do Jezusa po Komunii Św., w czasie Mszy? Czy wyjawiam Mu swoje sprawy? Czy wysławiam Go, czy Mu dziękuję? Jednym słowem, czy odzywam się do Niego?
A ponieważ Msza św. szybko się kończy i nawet Komunii św. nie zawsze towarzyszy największe skupienie, jest rzeczą absolutnie konieczną, obym i poza Mszą św. ukląkł przed Najświętszym Sakramentem i nadrobił duchowo to, co zaniedbałem przy Komunii, we Mszy Św., bym uciszył się i poświęcił więcej czasu Jezusowi. Adoracja Najświętszego Sakramentu jest namacalnym dowodem w moim życiu, że wierzę naprawdę, iż jest tu Jezus.
W Kościele adoracja eucharystyczna jest nieodzowna. Zwłaszcza w naszej epoce, gdy w czasie Mszy św. śpiewamy, poruszamy się, czasem idziemy (w procesji z darami). Jest to dobre, ale mało mamy wtedy czasu na głębsze skupienie się i bardziej intymną postawę wobec Jezusa. Otóż adoracja eucharystyczna w Kościele to interioryzacja Komunii Św., to włączenie jej w krąg naszych przeżyć. Zresztą adoracja ta jest dowodem, że mamy prawdziwe, głębokie nabożeństwo do Eucharystii.
Epoka bez adoracji eucharystycznej jest epoką powierzchowną, nawet kiedy dobrze sprawuje się Eucharystię, z troską o liturgię.
Jezus zaprasza nas, oczywiście, do przyjęcia Go w Komunii Św., w wielkim skupieniu, z wielkim szacunkiem, ale też, i to nade wszystko, byśmy mówili do Niego i adorowali Go. (…)
W historii Kościoła okresy wielkich postępów i wysokiej kultury religijnej były zawsze epokami eucharystycznymi. (…)
Jeżeli Jezus kocha swój lud tak realistycznie, że wchodzi w nas jako pokarm i szanuje nasze ciało, czy nasza miłość jest również realistyczna? Jak mogę o tym wiedzieć?
Miłość moja jest prawdziwa, kiedy schodzi na poziom ciała. Wtedy, kiedy całuję z miłości ubogiego, kiedy daję mu jeść, kiedy bronię go w niebezpieczeństwie, kiedy pielęgnuję go w chorobie, kiedy umywam mu nogi.
Na Sądzie Ostatecznym Jezus zapyta nas o stopień realizmu naszej miłości. Powie mi na pewno: „Czyś komunikował z szacunkiem? Czyś modlił się po Komunii Św.? Czyś adorował Najświętszy Sakrament?”
Ale zada też ostatnie pytanie: „Czyś zeszedł wśród ubogich, czyś uścisnął moje Ciało, jakim jest ubogi? Wszystko bowiem, coś uczynił ubogiemu, Mnie uczyniłeś. A wszystko, coś zaniedbał uczynić ubogiemu, nie uczyniłeś tego dla Mnie”.
Jeżeli chcemy być zjednoczeni z Jezusem, kochać Eucharystię, być ludem eucharystycznym, trzeba, byśmy łamali chleb z ubogimi. Tylko za tę cenę nasza miłość upodobni się do miłości Bożej, będzie naprawdę realistyczna. Szczera cześć Eucharystii prowadzi zawsze do miłości braterskiej. (…)
W to piękne święto Bożego Ciała wypróbujmy, sprawdźmy naszą miłość: czy kocham Chleb eucharystyczny, Jezusa w nim obecnego? Czy adoruję Jezusa w Najświętszym Sakramencie? Czy czczę Jego Ciało, jakim są ubodzy?
Oby św. Juliana wyjednała nam i całemu Kościołowi, tę ogromną łaskę, byśmy coraz bardziej stawali się ludem eucharystycznym!
Kazanie wygłoszone w święto Bożego Ciała 1993 r. w bazylice Św. Marcina w Liege, gdzie dzięki św. Julianie z Cornillon obchodzono po raz pierwszy święto Bożego Ciała.
Tłum. J. D. z "Jesus Marie et Notre Temps" nr 4/96.