881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

Arkadiusz Szczepaniak.

Jakiś czas temu usłyszałem historię, która pozostawiła w moim sercu głęboki ślad. Lucyfer, anioł ciemności i ojciec wszelkiego kłamstwa, postanowił wysłać na świat nowe zastępy współpracowników.

 

Aby mieć pewność, że są dobrze przygotowani do czynienia wszelkiej niegodziwości – zdecydował się przeprowadzić w piekle egzamin. Każdy szatan miał mu przedstawić swój plan działania: jak najwięcej dusz odciągnąć od Boga.

 

Diabły kolejno stają przed Szatanem i objaśniają swoje zamiary. Pierwszy zdobył się na odwagę Niegodziwy. Od razu przystąpił do rzeczy, omawiając zamierzone cele i sposoby ich realizacji.

 

– Z wielką gorliwością będę zacierał prawdziwy obraz Boga w sercu człowieka. Uczynię go ślepym i głuchym. Sprawię, że będzie oddawał cześć swoim własnym bożkom. Moja manipulacja doprowadzi do tego, że człowiek będzie gotów oddać życie w imię swoich wydumanych idei.
– Jak tego dokonasz? – pyta Szatan.
– Będę się posługiwał zamętem religijnym, zniewoleniem medialnym, destrukcyjnym wpływem różnorakich sekt. Będę namawiał do okultyzmu, astrologii, magii, wróżbiarstwa, samouzdrawiania i podobnych zachowań. Dzięki temu pycha człowieka będzie rosła. Bałwochwalstwo i idolatria, oto moje narzędzia, którymi…
– Bardzo dobrze, idź i walcz dla mnie o ludzkie dusze – przerywa mu Szatan.

 

Noszący imię Podstępny podszedł jako drugi.
– Będę nakłaniał człowieka do kłamstwa i nienawiści – mówi.
– W jaki sposób? – sprawdza Lucyfer.
– Mówiąc, że kłamstwo to nic złego. Często jest przydatne, a nawet służy dobru. Natomiast do nienawiści będę namawiał każdego, kto został zraniony, wmawiając mu, że ma do niej prawo.
– Co zrobisz, jeśli mimo twych zabiegów człowiek nie ulegnie? – dopytuje Szatan.
– Wtedy, by nie tracić czasu, zostawię go innym diabłom. A sam zabiorę się za następnego, bardziej podatnego na moje kuszenie – wyjaśnia podwładny.
– Doskonale, idź i działaj – decyduje Szatan, doceniając bystrość Podstępnego.

 

Trzecim diabłem, który odważył się stanąć przed Lucyferem, jest Pyszny.
– Ja wmanewruję człowieka w pułapkę pieniądza. Przekonam go, że najważniejsze jest to, aby miał majątek i władzę. Żeby był sławny i wiele znaczył. A to już tylko krok do tego, by uwierzył, że wszystko może i wszystko mu wolno.
– Jak to zrobisz? – pyta szef.
– Przekonam go, by myślał, że jest najmądrzejszy – uśmiecha się podstępnie Pyszny.
– Dobrze, i ty możesz już stanąć za plecami człowieka – decyduje Szatan.

 

Zadaniem następnego, Destrukcji, jest rozbijanie rodzin. W tym celu postanawia wepchnąć człowieka w alkoholizm. Początkowo niepozornie, małymi kroczkami, aż do całkowitego uzależnienia. Rozpad rodziny jest wtedy murowany.

 

Diabeł Destrukcja wyjaśnia: – Będę bazował na naturze człowieka. Słaby, egoistyczny, skłonny do zaspokajania tylko własnych pragnień i do szukania w życiu samych przyjemności, na pewno mi ulegnie.
Podobnie uzasadnia swoje plany diabeł o imieniu Lekkomyślny, którego celem będzie zniewolenie człowieka narkotykami, pozbawienie go godności i zepchnięcie na samo dno.
Szatan z zadowoleniem przysłuchuje się kolejnym uczniom.

 

Oto Lubieżny, specjalizujący się w grzechu nieczystości, uzasadnia swój wybór: – Wystarczy, że zagram na ludzkim pożądaniu, mącąc w umyśle człowieka, by nie widział krzywdy, jakiej jest przyczyną. I mam go w ręku! W swojej seksualności człowiek jest bardzo podatny na moje namowy. Jego słabość będzie moją siłą! Drżyj, rodzino! – woła Lubieżny. A potem dodaje: – Cudzołóstwo, pornografia, samogwałt, rozwiązłość seksualna, to kroki ludzkie, którymi ja będę kierował! W ten sposób uczynię człowieka chorym, zdolnym do współżycia z osobnikami własnej płci, do perwersji, sadyzmu i jeszcze gorszych rzeczy.

 

Jeden z diabłów za obszar swej działalności obrał sobie wszechobecną muzykę rockową, przekaz podprogowy i reklamowy, aby omamić w ten sposób jak najwięcej ludzi.
Egzamin trwa, jeden po drugim fachowcy od „mokrej roboty” opuszczają piekło. Szatan z zadowoleniem zaczyna przeliczać liczbę dusz, które dostaną się w jego szpony. Nagle spostrzega stojącego pod ścianą diabła.
– A ty, co się tak czaisz? – pyta. – Natychmiast do mnie! Jak masz na imię?
– Zgorzknialec, Władco Much. Mam pewne plany, tylko nie wiem, czy ci się spodobają… – zgina się w służalczym ukłonie tamten.
– Mów! – rozkazuje Lucyfer.
– Otóż zamierzam w ludziach budzić zniechęcenie do dzieł Bożych, w które są zaangażowani. Chcę podawać w wątpliwość wszelkie dobro, jakie czynią. Przekonywać, że to, co robią, nie ma sensu. Gdy to się uda, nie poprzestanę. Zasieję w nich przekonanie, że już przegrali swoje życie. Zabiorę im wszelkie perspektywy i nadzieję! – pyszni się tamten.
– Oo, dobrze… – chwali Szatan.
– Psychiatrzy i psychoterapeuci będą mieli pełne ręce roboty. Apatie, bezsenność, depresje i inne choroby ciała i duszy będą moimi narzędziami. Wielu z tych ludzi zakończy życie samobójstwem. Zniechęcenie, to moja broń!
– Fenomenalnie! Natychmiast otrzymujesz awans. Czynię cię jednym z kapitanów mojej armii – mówi Lucyfer, a gdy chce już odejść po skończonym egzaminie, nagle zastępuje mu drogę niepozorny wychowanek.

 

To przyprawia władcę o wybuch wściekłości:
– Dlaczego tak późno!? – ryczy.
– Ja zawsze przychodzę na końcu, taki już jestem – tłumaczy się diabeł.
„No, tego to przećwiczę”, obiecuje sobie Szatan i zabiera się za delikwenta:
– Co będziesz robił, gadaj!
– Będę opowiadał człowiekowi o Bogu…
– Ale na pewno same złe rzeczy? – przerywa mu Szatan.
– Nie. Będę mówił, że Bóg jest dobry…
– Coo?
– …i że z miłości, dobrowolnie cierpiąc, odkupił ludzkie grzechy.
„To wariat!”, myśli Szatan.
– …i że człowiek powinien miłością odpowiedzieć na miłość Boga.

 

Tego już za wiele dla Belzebuba. Wybucha:
– Milcz! Każę cię, głupcze, wygnać na samo dno piekła! Będziesz dokładał do ognia! Tylko do tego się nadajesz!
– Pozwól mi, Królu Insektów, dokończyć – prosi przymilnie diabeł.
– Nic ci już nie pomoże, jesteś skończony! Ale jak chcesz, to mów – zmienia zdanie Szatan.
– Nieustannie będę przekonywał człowieka, aby wszystko to, co chce zrobić w ramach miłosnej odpowiedzi Bogu – robił, ale… od jutra.
– Aaa, od jutra, powiadasz? I nieustannie „od jutra”…? – ojciec kłamstwa i podstępu zastanawia się chwilę. A potem ustanawia tego diabła generałem naczelnym swojej armii. Tamten, niewiele myśląc, od razu zabiera się do dzieła…

 

Czy znasz może jego imię?